Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Euro 2020. Jakkolwiek to zabrzmi, ale Christian Eriksen miał szczęście, bo przeżył. Inni mieli go mniej

Hubert Zdankiewicz
Hubert Zdankiewicz
Węgier Miklos Feher zmarł na boisku25 stycznia 2004 roku , w końcóce meczu Benfiki Lizbona z Victorią Guimaraes
Węgier Miklos Feher zmarł na boisku25 stycznia 2004 roku , w końcóce meczu Benfiki Lizbona z Victorią Guimaraes Fot. East News
Doznając ataku serca podczas meczu Euro 2020 Danii z Finlandią Christian Eriksen omal nie dołączył do tych, którzy zawodowe granie w piłkę przypłacili życiem.

Śmierć na sportowych arenach to niestety żadna nowość. Zazwyczaj kojarzona jest jednak z bardziej niebezpiecznymi sportami niż piłka nożna, jak boks, wyścigi samochodowe, narciarstwo alpejskie, albo kolarstwo (jeden z ostatnich przypadków to Belg Bjorg Lambrecht, który zginał dwa lata temu na trasie Tour de Pologne). Nic bardziej mylnego, bo w futbolu takich tragedii również było niestety sporo.

Najwięcej (udokumentowanych) odnotowaliśmy w pierwszej dekadzie XXI wieku, kiedy można było wręcz mówić małej epidemii. Nie do końca wiadomo czym spowodowanej, bo ile razy lekarze mogli mylić się w swoich diagnozach. Fakty były jednak bezlitosne, a pierwszym głośnym przypadkiem (jeśli można użyć takiego sformułowania) był Kameruńczyk Marc-Vivien Foe, który zmarł na boisku w 2003 roku, w trakcie meczu Pucharu Konfederacji z Kolumbią.

W tym wypadku swoje zrobił również błąd ludzki, bo po prostu nikomu nie przyszło do głowy, że doszło do zatrzymania akcji serca. Zbyt późno zareagowali niestety lekarze reprezentacji Kamerunu, którzy podjęli zabieg resuscytacji dopiero po około siedmiu minutach. Reanimacja trwała w sumie 45 minut, ale nie przyniosła efektu. Zaskoczenie było tak ogromne, że nawet reprezentacyjni koledzy Foe nie zdawali sobie sprawy z tego, czego byli świadkami. O jego śmierci dowiedzieli się dopiero podczas pomeczowej fety.

Niespełna rok później wszyscy już doskonale wiedzieli co się dzieje, niestety nie dało się zapobiec kolejnej tragedii. Tym razem na boisku zmarł Miklos Feher. Wszystkie telewizje świata odtwarzały ostatnie chwile życia Węgra, który dostał żółtą kartkę w końcówce meczu Benfiki Lizbona z Victorią Guimaraes, uśmiechnął się, a chwilę później pochylił do przodu i bezwładnie upadł na plecy. Reakcja lekarzy była natychmiastowa, ale również nie przyniosła efektu.

Kolejny dramat rozegrał się trzy lata później w Sewilli. Z tą tylko różnicą, że Antonio Puerta zdołał zdołał, po interwencji służb medycznych, opuścić boisko o własnych siłach. W szatni zasłabł jednak po raz kolejny i w ciężkim stanie trafił do szpitala. Zmarł trzy dni później. To właśnie byłemu klubowemu koledze oddał hołd Sergio Ramos, zakładając upamiętniającą Puertę koszulkę po zwycięskim dla Hiszpanii finale Euro 2008.

Dwa lata później, podczas mundialu w RPA, oglądaliśmy kolejny hołd. Tym razem złożył go Andres Iniesta, który po zdobyciu zwycięskiej dla Hiszpanii bramki w finałowym meczu z Holandią ściągnął koszulkę. Pod nią miał drugą z napisem: „Dani Jarque: siempre con nosotros” (Dani Jarque: zawsze z nami). Daniel Jarque był kapitanem Espanyolu Barcelona i kolegą Iniesty z młodzieżowych reprezentacji Hiszpanii. Rok przed mistrzostwami świata doznał ataku serca w trakcie telefonicznej rozmowy z narzeczoną, podczas zgrupowania swojego klubu we Włoszech.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Euro 2020. Jakkolwiek to zabrzmi, ale Christian Eriksen miał szczęście, bo przeżył. Inni mieli go mniej - Sportowy24

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto