- Czekamy na wyniki ustaleń, dlatego nie chcemy dyskusji na ten temat w tym momencie, bo niczego by nie dała. Byłoby to tylko przysłowiowe bicie piany – uzasadnia stanowisko opozycji Mirosław Owczarek z Solidarnych dla Sieradza, który oświadczenie złożył także w imieniu Naszego Sieradza.
Sprawa dotyczy zatrudnienia Beaty Walczak w Urzędzie Gminy Sieradz (szerzej czytaj w dzisiejszym „Nad Wartą”), o której zrobiło się głośno, gdy wójt Jarosław Kaźmierczak w radiowym wywiadzie wyznał, że stanowisko dla radnej stworzył specjalnie, by ocieplić chłodne stosunki pomiędzy samorządami miasta i wiejskiej gminy. Potem tłumaczył, że wypowiedź była niezrozumiałym żartem, ale słowa odbiły się szerokim echem. Prokuratura z urzędu zaczęła sprawdzać, czy nie doszło z jego strony do przekroczenia uprawnień. Komisja rewizyjna rady zajęła się natomiast wyjaśnieniem kwestii związanych z dzierżawą należących do miasta nieruchomości. Sprawa zatrudnienia Beaty Walczak zbiegła się bowiem z rozstrzygnięciem przez magistrat konkursu na wynajem dworku modrzewiowego, gdzie lokal gastronomiczny prowadzi żona wójta. Z pozytywnym dla niej skutkiem, dzięki czemu dzierżawę przedłużono.
Stanowisko opozycji prezydent Jacek Walczak przyjął z uznaniem. – Doceniam takie podejście do sprawy i wstrzymanie się z ferowaniem wyroków, dopóki wyjaśnień nie dokonają oficjalne organy. Tym bardziej, że jestem święcie przekonany, że żadnych podtekstów w tej sprawie nie można się doszukiwać.
Szerzej czytaj w jutrzejszym "Dzienniku Łódzkim".
O kulisach sprawy piszemy szeroko również w środowym tygodniku "Nad Wartą"
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?