Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy sytuacja w Przedsiębiorstwie Energetyki Cieplnej spowoduje podwyżki?

(ts)
Zawirowanie w sieradzkiej ciepłowni. Zbigniew Cieślak, kierownik gospodarki materiałowej w firmie twierdzi, że w przedsiębiorstwie dopuszczono się wielu nieprawidłowości.

Zawirowanie w sieradzkiej ciepłowni. Zbigniew Cieślak, kierownik gospodarki materiałowej w firmie twierdzi, że w przedsiębiorstwie dopuszczono się wielu nieprawidłowości.

Pracownik przekonuje, że prezes firmy chce go bezpodstawnie wyrzucić. Według niego, jedynym powodem takiej decyzji jest fakt, że wskazał błędy w zarządzaniu spółką i układy.

- Innego wytłumaczenia nie widzę - przekonuje Zbigniew Cieślak. - Ma mnie zastąpić człowiek, który został przyjęty do pracy trzy lata temu i to podobno po znajomości. Ja w przedsiębiorstwie jestem ponad 20 lat. Nie miałem żadnego upomnienia ani nagany. Ale głośno mówię o złych sprawach, jakie widzę w firmie. Czy to źle, że chcę usprawnić jej funkcjonowanie? No i doczekałem się za to kary.

Prezes PEC Waldemar Czarnecki zaprzecza zarzutom swojego pracownika. Twierdzi, że redukcja etatu kierownika gospodarki materiałowej jest konsekwencją polityki kadrowej, jaką od dawna prowadzi, a nie zemsty za wykazywanie błędów przy podpisywaniu umów na dostawę materiałów, co dla firmy miało się zakończyć stratami.

- Rzekome nieprawidłowości wskazywane przez tego pana, nigdy nie miały miejsca. To jego obrona, kiedy dowiedział się, że może stracić pracę - mówi prezes PEC w Sieradzu.

Faktem jest, że pismo, które Zbigniew Cieślak w swojej sprawie skierował do Urzędu Miejskiego w Sieradzu, podniosło temperaturę w PEC. Prokuratura sprawdza teraz, czy w przedsiębiorstwie nie doszło do oszustw i przyjmowania przez jej pracowników korzyści majątkowych. Tymi samymi kwestiami zajmuje się rada nadzorcza spółki, a jej prezes tłumaczy się przed prezydentem Sieradza. Waldemar Czarnecki zapewnia, że niezdrowa sytuacja w firmie nie przełoży się na jakiekolwiek podwyżki ciepła. (ts)

Wokół zwolnienia pracownika sieradzkiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej rozpętała się prawdziwa burza
Za dużo wiedział?

Nie wiadomo, jak długo Zbigniew Cieślak będzie pracował w sieradzkiej ciepłowni. Choć o tym, że ma być zwolniony, dowiedział się w... listopadzie 2005 roku.

- To była reakcja na pismo, które miesiąc wcześniej dałem prezesowi. Zwracałem uwagę na bałagan, jaki panował przy zakupach - podkreśla Zbigniew Cieślak. - Ponieważ ja za nie odpowiadam, chciałem wiedzieć, co się dzieje. Materiały kupowało kilku pracowników, a ja nic o tym nie wiedziałem. Często takie, które już były w magazynie. Chciałem też wiedzieć, co będzie z zaopatrzeniowcem, który miał umowę do końca 2005 roku. Był zatrudniony w 2003 roku przez prezesa. Podobno na polecenie ówczesnej koalicji rządzącej w mieście. A teraz ma mnie zastąpić.

Była kierowniczka działu ekonomiczno-pracowniczego w PEC Bożena Samotka twierdzi, że w 2003 roku z polecenia miasta dodatkowo zatrudniono w firmie trzy inne osoby.

- Przyjmowałam je do pracy, to wiem jak to się odbywało. Kiedy stałam się niewygodna dla prezesa, szukał na mnie haka - opowiada Bożena Samotka. - Doprowadził mnie do depresji. Z tego wszystkiego popełniłam błąd obliczając wysokość taryfy za ciepło. Wiedziałam, że mogę być wyrzucona z firmy. Złożyłam wymówienie.

Waldemar Czarnecki zaprzecza zarówno słowom Zbigniewa Cieślaka, jak i byłej pracownicy. Twierdzi że opowiadają bzdury.

- Ta pani za swój błąd powinna być zwolniona dyscyplinarnie, ale tego nie zrobiłem. Co do zatrudnienia pracowników, to nikt mi nie narzucał, kogo mam przyjąć do pracy - informuje prezes PEC. - Jeśli chodzi o zaopatrzeniowca, to był wolny od kilku miesięcy etat po pracowniku, który odszedł. Ten człowiek sprawdził się. Dlatego chcę go mieć w firmie. Bałaganu przy zakupach nie było. W wyniku reorganizacji każdy dział robi je oddzielnie.

Dla Waldemara Czarneckiego sprawa likwidacji stanowiska, które zajmuje Zbigniew Cieślak, wiąże się z rozwiązaniem działu materiałowego. Jest on w firmie niepotrzebny.

- To jedyne wytłumaczenie, niemające nic wspólnego z tym czy kogoś lubię, czy nie - podkreśla prezes PEC. - Teraz nie wiem jednak, czy pan Cieślak nie zostanie zwolniony dyscyplinarnie. Po tym jak zarzucił zarządowi niegospodarność, przejrzałem dokumenty, które podpisywał jako kierownik. Nie są dla niego zbyt korzystne.

Prezydent Sieradza Barbara Mrozowska-Nieradko czeka na wyjaśnienia od prezesa Czarneckiego. Chodzi o rzekome nieprawidłowości przy podpisywaniu umów, które miały przynieść przedsiębiorstwu straty. Chodzi o te wskazane w piśmie, które Zbigniew Cieślak w styczniu tego roku złożył do sieradzkiego magistratu.

- Nigdy nie dzwoniłam do spółek podległych miastu z prośbą o zatrudnienie kogokolwiek - zapewnia Barbara Mrozowska-Nieradko.

Sprawę nieprawidłowości w sieradzkim PEC bada prokuratura. Na wniosek przewodniczącego Rady Miasta w Sieradzu Mirosława Owczarka, do którego również trafiło pismo.

- Postanowiłem to uczynić, kiedy zobaczyłem, jakie zarzuty wobec zarządu miejskiej spółki przedstawił pan Cieślak. Chcę wiedzieć, czy ma rację twierdząc, że firma przepłaciła kupując materiały - podkreśla Mirosław Owczarek. - Ten człowiek wydaje się być rozsądnym, a nie jakimś desperatem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto