Jak na swoje ponad dwa metry wzrostu, ma fenomenalną koordynację. Jest nie tylko silna fizycznie. Widać u niej olbrzymią odporność psychiczną. Mimo że ma dopiero 18 lat, potrafi wziąć na siebie ciężar gry w kluczowych momentach. Jej kariera rozwija się w zawrotnym tempie. W minionym sezonie została wicemistrzynią Polski w barwach Grotu Budowlanych Łódź. Wybrała jednak inną drogę niż Mariusz Wlazły, do którego siłą rzeczy jest porównywana. O ile 36-letni obecnie gwiazdor na dobre i złe związał się ze Skrą Bełchatów, tak Magda już na początku kariery postanowiła sprawdzić się w zagranicznej lidze. W nadchodzącym sezonie będzie grać w czołowym włoskim klubie Savino Del Bene Scandicci.
Wychowanka Siatkarza Wieluń przebojem wbiła się do dorosłej reprezentacji Polski. W zakończonych niedawno mistrzostwach Europy, grając na nowej dla siebie pozycji przyjmującej, prezentowała się znakomicie. W ćwierćfinałowym pojedynku z Niemkami zdobyła aż 22 punkty, w decydującym secie miażdżąc rywalki potężnymi serwisami. Udowodniła, że nerwy ma ze stali. W półfinale rozgrywanym już w Turcji nasza reprezentacja musiała uznać wyższość rewelacyjnie grających gospodyń.
- W takiej dyspozycji, jaką prezentowały w meczu z nami, Turczynki wygrałaby z każdym przeciwnikiem na świecie. My byłyśmy może trochę wystraszone. Na trybunach było 13 tysięcy widzów, którzy deprymowali nas gwizdami i krzykami. Było mega ciężko się od tego odciąć i skupić tylko na grze - wspomina półfinałowy mecz Magdalena Stysiak. Polki zajęły czwarte miejsce, co i tak należy uznać za duży sukces. Magda mówi, że przed turniejem taki wynik brałaby w ciemno.
Magdalena Stysiak jest nominalną atakującą. Grając na tej pozycji, rok temu sięgnęła z reprezentacją Polski juniorek po brązowy medal mistrzostw Europy. Mało tego, została wybrana najlepszą atakującą tamtego turnieju. Jednak w kadrze seniorek pozycja Malwiny Smarzek jako pierwszej atakującej kadry jest raczej niepodważalna. Nie chcąc marnować ogromnego potencjału Magdy Stysiak w boksie dla rezerwowych, selekcjoner Jacek Nawrocki przesunął ją na przyjęcie. Nasza zawodniczka nie tylko udźwignęła odpowiedzialną rolę, ale stała się podporą reprezentacji. Po mistrzostwach Europy, a przed wyjazdem do Włoch, znalazła czas, by odwiedzić rodzinny Turów i podstawówkę w Kurowie, której jej absolwentką. Zgotowano jej gorące powitanie.
- Magdę pamiętam jako bardzo ruchliwą, sprytną dziewczynę, zawsze uśmiechniętą i serdeczną dla innych. Czasami zanadto biegającą po klasie, ale myślę, że to były już jej takie pierwsze treningi - uśmiecha się Ewa Kasprowska, wychowawczyni Magdy w klasach I-III.
Do siatkówki zaraził ją brat, Tomasz Stysiak, również bardzo wysoki absolwent szkoły w Kurowie. Niestety jego dopadła poważna kontuzja. Przeszedł operację kręgosłupa i już nie wróci do czynnego uprawiania siatkówki. Magda również borykała się już z niejednym schorzeniem. Problemy zaczęły się, gdy w ciągu jednego roku urosła aż 26 centymetry! Kolana nie wytrzymały takiego tempa rozwoju organizmu. Nie grała przez ponad rok.
- Teraz już, odpukać, z kolanami jest w porządku - mówi. Bywało, że grała z zerwanymi więzadłami, bo nie było czasu na ich wyleczenie. - Teraz praktycznie nie mam więzadeł w kostce. Mówi się, że sport to zdrowie, ale nie ten zawodowy - dodaje siatkarka.
Nieprawdopodobną wytrzymałością Magda odznaczała się już jako uczennica podstawówki. Ewie Panek, wtedy nauczycielce wychowania fizycznego, a obecnie dyrektorce SP w Kurowie, szczególnie zapadła w pamięć sytuacja, kiedy Magda na treningu złamała rękę. Mimo to pojawiła się na turnieju organizowanym przez Fundację Mariusza Wlazłego. Bez gipsu i paląca się do gry...
- Przekonywała mnie, że z ręką już wszystko w porządku i musi grać. Potem okazało się, że Magda sama ściągnęła sobie gips z ręki, a mama o tym nie wiedziała. I taki to jest właśnie charakter - nie może się nadziwić Ewa Panek.
Swoim rodzicom Magdalena Stysiak jest bardzo wdzięczna. Poświęcili dużo czasu, by dowozić ją na treningi Siatkarza Wieluń. Rodzinny dom Magda opuściła w wieku 13 lat, by podjąć naukę w Szkole Mistrzostwa Sportowego PZPS w Szczyrku.
- To był dla mnie ciężki okres, bo wracałam do domu raz na kilka miesięcy. Myślę, że to tak naprawdę ukształtowało mój charakter. To było poświęcenie dla siatkówki, które zaowocowało tym, że w wieku 15 lat trafiłam do Chemika Police, najlepszego kobiecego klubu siatkarskiego w Polsce - opowiada Magdalena Stysiak.
Najpierw występowała w Młodej Lidze Kobiet, następnie na rok została wypożyczona do SMS Police. Do seniorskiej kadry Chemika została włączona w ubiegłym roku. Już po pierwszych meczach sezonu 2018/19 Ligi Siatkówki Kobiet okazało się, że jest nie tylko czołową zawodniczką klubu, ale całej ligi. Potem zrobiło się o niej bardzo głośno z powodu zamieszania wokół jej kontraktu z Chemikiem. Młoda zawodniczka opuściła klub i dołączyła do Grotu Budowlanych Łódź. Tu - podobnie jak w kadrze - grała na przyjęciu i zdobyła wicemistrzostwo Polski. Jej indywidualne wyniki mówią same za siebie. 18-letnia zawodniczka została najlepszą zagrywającą ligi (43 asy), zdobyła 333 punkty (10. wynik w LSK) i cztery razy była wybierana najlepszą zawodniczką meczu.
- Jestem bardzo dumna z tego, co dotychczas osiągnęłam. Wiem jednak, że jeszcze wiele przede mną - podsumowuje siatarka z Turowa.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?