Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bocian nie odleciał i...

Paweł Gołąb
W miniony poniedziałek bocian mroźny poranek próbował przetrwać na gnieździe
W miniony poniedziałek bocian mroźny poranek próbował przetrwać na gnieździe Fot. Paweł Gołąb
Widok przemarzniętego bociana, który nie zdołał odlecieć do ciepłych krajów i uciec przed pierwszą falą przymrozków, postawił w tym tygodniu na nogi mieszkańców Sieradza-Jezior. Ludzi postanowili mu pomóc, ale podjęta po ich interwencji próba złapania ptaka, niestety, skończyła się fiaskiem.

Bociek po okolicznych polach błąkał się przez parę dni. Przez mieszkańców Jezior został nawet zagoniony do zagrody, ale uciekł. Gdy pojawiły się silne przymrozki osiadł na gnieździe znajdującym się przy ul. Łabędziej, w okolicy której koczował.
- Do Afryki to on już nie odleci. Jeszcze jedna noc i będzie po nim – wzdychał Ireneusz Ograbek z Jezior, który o przemarzniętym bocianie powiadomił odpowiednie służby.
Interweniować, już wcześniej, próbowała także jego sąsiadka, przy domu której znajduje się bocianie gniazdo. Jak wytyka, spotkała się jednak ze znieczulicą. – Z pięć razy, gdzie tylko mogłam, sprawę zgłaszałam, ale nikt nic nie robił. Słyszałam nawet, że jakaś naturalna selekcja ptaków musi być, a bociany nie są pod ochroną. I przyjadą jak ten nie odfrunie przed mrozami.
Gdy te się pojawiły, mieszkańcy nie odpuścili. W poniedziałek dzwonili znowu do miejskich służb i na miejscu pojawili się zaalarmowani strażacy PSP. I to dwukrotnie, bo pierwsza próba złapania bociana się nie powiodła. Drugi przyjazd też niestety skutku nie przyniósł, bo i tym razem ptak się spłoszył uciekając z gniazda, pod które ratownicy podstawili drabiny.
- Bocian nie okazał się taki słaby i schorowany jak przypuszczano i odleciał – przyznaje Jarosław Wasylik z sieradzkiej PSP - ale sytuacja jest monitorowana. Czekamy na sygnały mieszkańców. Jeśli znów się pojawi, spróbujemy jeszcze raz.
Jak podaje, podobnych nietypowych zgłoszeń do strażaków nie dociera wiele, a te które się zdarzają nie są związane tylko z bocianami. – Niedawno jedno z nich dotyczyło łabędzi, którym w Chałupkach wysechł staw przy rzece, gdzie urzędowały. Groziło im niebezpieczeństwo ze strony wałęsających się po okolicy bezpańskich psów, przenieśliśmy więc je na zbiornik koło Rynku Praskiego w Sieradzu.
Adam Ogiński z sieradzkiej grupy Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków przyznaje, że w podobnych przypadkach jak ten w Jeziorach bocianom, które się zagapiły i nie odleciały na czas, nie zawsze da się pomóc. – Jeżeli ptak jest na tyle dziki i silny, że ucieka na widok ludzi, niewiele można zrobić, a trudno mu pomóc na siłę – wskazuje przyrodnik. – Można go wtedy uszkodzić, albo zrani się sam. Co zatem zrobić, gdy widzimy przemarzniętego bociana? Na pewno trzeba informować odpowiednie służby. Można też spróbować zwabić go jedzeniem. Oswojony będzie w stanie przetrwać zimę w zagrodzie trzymany na przykład razem z drobiem. Ale niektórzy przyrodnicy skłaniają się ku temu, by zostawić wszystko przyrodzie. Jeżeli ptak nie potrafi sobie poradzić uważają, że trzeba to zostawić naturalnej selekcji.
A czemu niektóre bociany nie odlatują na czas do ciepłych krajów skazując się na zagładę? – Mogą być to ptaki z późniejszego lęgu. Albo takie, które były słabsze od innych i nie zdołały się zabrać z resztą. To zawsze przykry widok, ale czasami nic nie poradzimy…

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto