Małżeństwo Jędrów znalazło się wśród trzech par, które zyskały największe uznanie w oczach widzów i jurorów. Beata i Tomasz są szczęśliwym małżeństwem już od trzydziestu lat. Przez całe życie, z krótką przerwą Tomasza na studia, są związani z Radomiem. Tu się poznali, wzięli ślub i wychowali dzieci. Obecnie Beata pracuje jako urzędniczka, natomiast Tomasz skupia się na udziale w programie.
Udział w castingu w ostatniej chwili
Do programu Beata i Tomasz zapisali się rzutem na taśmę i była to spontaniczna decyzja. - Wszystko wydarzyło się bardzo szybko. Zgłoszenie wysłaliśmy w ostatniej chwili. Podobnie było z castingiem, ponieważ było to ostatnie przesłuchanie. Na miejscu usłyszeliśmy, że byliśmy jedną z trzystu par. Nie sądziliśmy, że mamy wielkie szanse, dlatego bardzo nas ucieszyło, że się udało - wspomina Beata Jędra.
Ostatecznie z trzystu par wyłowiono czternastu uczestników programu. Znaleźli się wśród nich również Jędrowie, którzy już od jedenastu tygodni walczą o główną nagrodę, czyli 300 tysięcy złotych.
Zaskakujące zadania i trudne wyzwania
Przez ten czas para uczestniczyła w przeróżnych zadaniach - często bardzo zaskakujących. Znalazło się wśród nich między innymi tworzenie dubbingu do kultowych filmów, tor przeszkód, zadania matematyczne i wiele, wiele więcej.
- Może zabrzmi to nieco sloganowo, ale jest to dla nas wielka przygoda. Często pojawiają się takie konkurencje, że gdyby nie udział w programie, to być może nigdy nie mielibyśmy możliwości w czymś takim uczestniczyć - mówi Beata. Zadania bywają bardzo wymagające i potrafią wystawić wiedzę, czy też kondycję uczestników na ciężką próbę. Para z Radomia przekonała się o tym już nie raz. Jednym z takich zadań było dyktando.
- Do tej pory mam po nim traumę, ponieważ czuliśmy się bardzo pewni siebie. Nie myśleliśmy nawet, że coś może pójść nie tak. Ta zbyt duża pewność siebie nas jednak zgubiła i poszło nam bardzo źle. Podobnie było z torem przeszkód. Kiedy tylko przed nim stanęłam, pomyślałam sobie, że to pikuś. Prawda była nieco inna. Okazało się, że kondycja już nie ta sama i warto by było potrenować - zauważa Beata Jędra.
- Po tych początkowych przygodach później staraliśmy się podchodzić do każdego zadania z większą rezerwą, bo jak widać bywa różnie - dodaje Tomasz Jędra.
Przyjazna atmosfera
Początkowo Jędrowie nieco denerwowali się udziałem w programie, jednak okazało się, że to nic strasznego. Szczególnie pomocni przy przełamywaniu lodów okazali się jurorzy.
- Z początku ten dystans faktycznie istniał, jednak było to bardziej z naszej strony. Nie do końca mogliśmy się odnaleźć przed kamerami. Z pomocą przyszli nam jurorzy. Byliśmy mile zaskoczeni, że osoby, które widzimy zwykle wyłącznie na ekranach nie są takie niedostępne. Okazuje się, że mają takie same tematy do rozmów i na co dzień spotykają się z podobnymi problemami - zauważa Beata.
- Wszyscy jurorzy zawsze znajdą czas, aby z nami porozmawiać i podnieść na duchu. Ktoś podjął bardzo dobrą decyzję, aby wybrać właśnie te osoby - dodaje Tomasz.
Chcieli pokazać, że wszystko jest możliwe
Jednym z kilku powodów, dla których radomska para postanowiła wziąć udział w „Czarze Par” jest fakt, że jeszcze podczas castingów pracowali Domu Matki i Dziecka w Jasieńcu Iłżeckim. Beata była dyrektorką, natomiast Tomasz jednym z pedagogów. Wcześniej prowadzili również pogotowie rodzinne. Dzieci zawsze były u nich na bardzo ważnym miejscu. Zawsze mieli i wciąż mają otwarte serca na najmłodszych.
- Chcieliśmy pokazać dzieciom, że pomimo różnych przeciwności z jakimi będą się spotykać w życiu, nie można się poddawać i trzeba dążyć do wyznaczonego celu - mówi Beata Jędra. - Tak samo jak my programie. Nie do wszystkich zadań mieliśmy przecież predyspozycje. Niektóre z nich były bardzo trudne i wymagające, a mimo wszystko dostaliśmy się do finału - dodaje radomianka.
- Czasami życie pisze własne scenariusze, a my nie mamy na to większego wpływu. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że jeszcze podczas udziału w programie będziemy musieli odejść z pracy, jednak wciąż utrzymujemy kontakt z naszymi byłymi już podopiecznymi, którzy bardzo nam kibicują - dodaje Tomasz Jędra.
Odczarować Radom
Również Radom jest Jędrom bardzo bliski. Z miastem związani są przez całe życie, z krótką przerwą Tomasza na studia w Kielcach. To właśnie w Radomiu się poznali, pokochali, a także założyli rodzinę i wychowali dzieci. Dlatego też biorąc udział w programie postanowili walczyć z negatywnymi stereotypami dotyczącymi Radomia.
- Często spotykamy się z bardzo negatywnymi opiniami na temat naszego miasta, ale my uważamy, że Radom jest bardzo przyjaznym miejscem. Jest tu coraz ciekawiej i dużo zaczyna się dziać. Warto opowiadać o tym mieście i czujemy się dumni, że możemy reprezentować Radom - mówi Beata.
- Ciągle mamy powody, aby stawać w obronie miasta. Staramy się dawać przykład, że stereotypy należy zwalczać i nie jest prawdą to, co powszechnie się mówi. Radom to nie tylko „chytra baba”, czy lotnisko widmo - dodaje Tomasz.
Wzajemnie się uzupełniają
Beata i Tomasz Jędrowie są małżeństwem już od trzydziestu lat. Pobrali się jeszcze podczas studiów. Jaki jest sekret ich szczęśliwego związku?
- Gdy tak się do siebie porównujemy, to wychodzi na to, że dość mocno się różnimy. Czy to mówimy o zachowaniu, czy o upodobaniach. Wygląda jednak na to, że jest to klucz do szczęśliwego małżeństwa. Te różnice się zazębiają, składają w jedną spójną całość jak puzzle i nagle wszystko się układa i jest tak, jak być powinno - mówi Beata Jędra. - Moje braki rekompensują zalety małżonki i odwrotnie. I o to też chodzi. Wzajemne uzupełnianie się, zrozumienie i zaufanie są kluczem do zbudowania szczęśliwego związku - zauważa Tomasz.
Podstawą szczęśliwego związku jest również wzajemny szacunek. Bez niego zdaniem Jędrów nie da się zbudować czegoś trwałego. - Staramy się też okazywać sobie wzajemny szacunek dla siebie, swoich przyzwyczajeń i upodobań. Zaszczepiliśmy też takie podstawy własnym dzieciom i naszym podopiecznym z domu dziecka - mówi Tomasz.
Wśród Jędrów zdecydowanie bardziej żywiołowy jest mąż Tomasz, który zawsze lubił aktywnie spędzać wolny czas. - Jestem bardziej leniwa od swojego męża i to zawsze on próbuje mnie mobilizować. Raz uda mu się to lepiej, raz gorzej - dodaje Beata.
Wśród tych trzydziestu lat zdarzały się też gorsze momenty, jednak parze zawsze udawało się je przezwyciężać i dochodzić do porozumienia. - To nie jest tak, że zawsze jest między nami słodko i cukierkowo. Mimo wszystko zawsze w końcu osiągaliśmy kompromis. Mąż wie też, kiedy należy nieco przeczekać i wrócić do tematu, kiedy emocje nieco opadły za co jestem mu bardzo wdzięczna - zauważa Beata.
O programie
„Czar Par” wrócił na antenę Telewizji Polskiej po 23 latach przerwy w nowej, odsłonie. Przez jedenaście tygodni mogliśmy śledzić rywalizację wybranych z całej Polski odważnych, szalonych i kochających się par, które w każdym odcinku zostały poddane różnorodnym próbom. W finale, który zostanie wyemitowany dziś o godzinie 20.45 na antenie TVP2 spotkają się trzy najlepsze pary, które będą walczyć 300 tysięcy złotych. Małżeństwo Jędrów podejmie rywalizację z Katarzyną i Krzysztofem Fabijańskimi z Kruszwicy oraz z Beatą oraz Piotrem Wójcikami z Żyrardowa.
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?