Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wywiad z prezydentem Sieradza Pawłem Osiewałą

Paweł Gołąb
Wywiad z prezydentem Sieradza Pawłem Osiewałą
Wywiad z prezydentem Sieradza Pawłem Osiewałą Fot. Paweł Gołąb
Wywiad z prezydentem Sieradza Pawłem Osiewałą. Co mówi o pierwszych dniach pracy, planach na kadencję, pomysłach na miasto czy zapowiadanej reorganizacji urzędu?

Wywiad z prezydentem Sieradza Pawłem Osiewałą:

Bitewny kurz po wyborach pewnie już opadł. Jaki obraz miasta ukazał się nowemu prezydentowi po pierwszych dniach rządzenia?
- Dwojaki. Z jednej strony miasta, przed którym stoją problemy jak chociażby ten z ostatnich dni, który pojawił się w związku z obowiązkiem przejęcia krajówki. Z drugiej miasta, przed którym otwierają się nowe szanse na rozwój. Taką pozytywną energię dały mi rozmowy gospodarcze, które miałem okazję przeprowadzić już w pierwszych dniach rządzenia. Na różnych płaszczyznach starałem się dać sygnał, że w Sieradzu nastąpiła zmiana. I taki jasny przekaz, że jest nowy prezydent Sieradza Paweł Osiewała otwarty na współpracę, poszedł między innymi do biznesu.

Już na spokojnie, co zdaniem Pana było źródłem wyborczego sukcesu?
- Na pewno szereg czynników. Do wyborów podszedłem z ogromną pokorą i myślę, że to zaprocentowało. Może także ta energia i zapał, który mi towarzyszy? I nadzieja dla sieradzan, że miasto może być zarządzane inaczej? Z uśmiechem, przyjaźniej dla mieszkańców, choć nie zawsze bogato.

Udało się już przyzwyczaić Panu do nowej roli? Z opozycyjnego radnego, który weryfikował działania władzy, do prezydenta, w gestii którego będą teraz te kluczowe decyzje, no i płynąca z tego odpowiedzialność?
- Rola opozycjonisty na pewno się przydała. Starałem się zawsze dociekliwie analizować dokumenty przedstawiane na radzie, dzięki temu mam już bogate doświadczenie. Nie przychodzę na fotel prezydenta jako 40-latek, który – jak to bywało niegdyś - z nadania został dyrektorem zjednoczenia i nie miał pojęcia, co robić. Mam swoją wizję i konkretne cele, które już zaczynam wcielać w życie. Już myślę o przyszłości, a jeśli uda się utrzymać tempo jak to z pierwszych dni, to widzę ją dla miasta jasno.

Poprzedni prezydent zapowiedział raport zamknięcia, nowy – raport otwarcia. Dokumenty, które mają dać obraz Sieradza, są w opracowaniu, ale pewne rozmowy już pewnie przeprowadzono była chwila na pierwsze oceny. Można już spekulować, jakie będą płynąc z nich wnioski – diametralnie różne czy jednak zbieżne? Inaczej – czy można spodziewać się po nowym prezydencie polityki kontynuacji czy polityki całkowitych zmian?
- Chciałbym oczywiście najpierw zobaczyć zapowiadany raport zamknięcia, by go ocenić. Z przeprowadzonych z poprzednikiem rozmów spodziewam się, że będzie się sprowadzał do podsumowania tego, co wydarzyło się przez ostatnie osiem lat. Wolałbym, by było to bardziej spojrzenie w przyszłość, co jeszcze należałoby zrobić. Staram się, by mój raport takie zapowiedzi zawierał. Ale takiej weryfikacji będzie można dokonać oczywiście dopiero wtedy, gdy oba dokumenty się pojawią.

Pierwsza z kluczowych decyzji dotyczyć będzie budżetu Sieradza na przyszły rok. Wiadomo, że jego zręby przygotowała poprzednia ekipa. Będzie mocna weryfikacja ze strony nowej władzy czy tylko drobna korekta?
- Tym prawdziwie autorskim będzie dopiero budżet na 2016 rok. Wtedy z pełną odpowiedzialnością będzie można powiedzieć, że to kierunki wyznaczone przez nową władzę w mieście. Miasto jest organizmem, który funkcjonuje niezależnie od tego, kto jest prezydentem, musimy więc dokończyć to, co zostało rozpoczęte.

Z powyborczych analiz wynika, że o zwycięstwie Pawła Osiewały zdecydowały głosy mieszkańców Sieradza z jego obrzeży? Czy będzie miało to odbicie na przykład w inwestycjach, które z centrum przeniosą się do tych dzielnic?
- Mówiłem o tym niejednokrotnie, że tam też żyją sieradzanie, którzy płacą podatki i miasto powinno poprawiać warunki ich życia. Zapusta czeka na uregulowanie gospodarki wodnej, Męka na boisko przy szkole. Swoje oczekiwania mają też Woźniki czy Monice. To często są drobne rzeczy, ale potrzebne dla tych małych lokalnych społeczności. Oczywiście o centrum miasta też nie będę zapominał. Liczę, że wiele wyjdzie samych urzędników. Stawiam na ich kreatywność, dostali ode mnie już zielone światło, żeby działać.

Co z inwestycjami, które już zostały rozpoczęte, ale wciąż trwają albo wymagają ostatecznego szlifu? Jak chociażby rewitalizacja, światłowody, mieszkania socjalne w dawnym pośredniaku?
- Wszystkie musimy skończyć choć jako opozycyjny radny do niektórych odnosiłem się sceptycznie. Jak do sieci światłowodowej Sirman. Mój poprzednik przedstawiał tę inwestycję jako ponadczasowe przedsięwzięcie. Ja niestety widzę, ale koszty, bo okazuje się, że roczna bieżąca obsługa systemu będzie zabierać 200 tysięcy złotych. Pytanie, czy warto było się na to narażać czy zrobić kolejne 200 metrów chodnika? No, ale trzeba przyjąć to z dobrodziejstwem inwentarza chociażby z tego względu, że wiązałoby się to z groźbą zwrotu unijnych pieniędzy.

A urodziły się już autorskie pomysły nowego prezydenta?
- Oczywiście. Najbardziej zależy mi na ożywieniu gospodarki. Jestem po rozmowach nie tylko z przedsiębiorcami, ale i sąsiednimi samorządami, byśmy jako partnerzy szli w jednym kierunku, bo tylko takie wspólne projekty będą się liczyły przy dofinansowaniu. O rozrywce nie zapomnimy, ale gospodarka przede wszystkim. Nie ma prostszej drogi do tego, by ludziom żyło się lepiej.

Wiadomo, że o powodzeniu większych przedsięwzięć decyduje zdolność wyrywania unijnych funduszy. Te w sporej mierze pozostają w gestii marszałka. Ma już Pan plan współpracy z szefem samorządu województwa, z którym politycznie nowemu prezydentowi nie jest po drodze? Jak sprawić, by Sieradz był tam nadal dostrzegany?
- Jesteśmy w województwie znaczącym regionem i nie posądzam marszałka o to, by po zmianie władzy inaczej patrzył na Sieradz. Z mojej strony jest pełna deklaracja współpracy i mam nadzieję na jak najszybsze spotkanie. Chciałbym przekazać, co zamierzam zrobić i jak wpisuje się to w strategię rozwoju województwa łódzkiego. Mam nadzieję, że te argumenty zostaną przyjęte i uda się nam zrobić wiele dobrego.

A schodząc niżej, do mieszkańców Sieradza. Jako opozycja wskazywaliście, że poprzednia władza za bardzo się od nich oddaliła. Widać to było chociażby przy proteście w sprawie budowy nowego bloku na osiedlu Jaworowe. Teraz prezydent będzie bliżej ludzi? W swoich pierwszych wystąpieniach zapowiadał Pan bardziej społeczne podejście? Na czym będzie polegało?
- Mieszkańcy oczekują, by pochylono się nad ich problemami. Nie spodziewają się przy tym, że pojawi się u nich ktoś z workiem pieniędzy i ich życie diametralnie się odmieni. Czasami wystarczy drobny gest, by udało się przeskoczyć mur, przed którym się stanęło. Niewielka organizacyjna pomoc, by pójść dalej. Tak stało się już z sieradzkim finałem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, którego w poprzednim razem zabrakło. Tym razem będzie. Nie będę się zamykał przed nikim, choć proszę przy tym o zrozumienie, bo wiele rzeczy będzie dla mnie na pewno nowych.

A będzie związana z tym reorganizacja urzędu? Bo i tu wskazywaliście ten rozdźwięk pomiędzy władzą a zwykłymi ludźmi?
- Musi być przeprowadzona choćby ze względu, że struktura urzędu zmieniła się z wyniku rezygnacji z jednego wiceprezydenta i konieczny jest nowy podział kompetencji. A ponieważ to gospodarka jest dla mnie fundamentem, nie umniejszając innym referatom urzędzie, tam właśnie – do funduszy europejskich i inwestycji - musi pójść wzmocnienie.

W wyborczych obietnicach zawsze przewija się zapowiedź nowych miejsc pracy. Uda się ją spełnić? Pierwszy zakład ma już być, co niejako stanowi symbol dżentelmeńskiego przejęcia władzy jaki mieliśmy w Sieradzu. Poprzedni prezydent sprowadził inwestora, nowy przyjmuje go z otwartymi ramionami. To już sfinalizowana transakcja. Co z kolejnymi?
- Spadł koszt pieniądza i już z racji tego nadszedł dobry czas, by inwestować. Musimy to wykorzystać, bo jeśli nie teraz, to kiedy? Biznes potrzebuje sygnału, że jest ważny i taki już daję. Nie tylko przedsiębiorcom z zewnątrz, ale także lokalnym.

Skoro o chlebie, to niech będą i igrzyska. Open Hair, sztandarowa impreza Jacka Walczaka – trzymając się związanej z nią nomenklatury: będzie nowa fryzura festiwalu czy Sieradz ją zgoli do zera?
- To też fryzura. Ale już na poważnie - festiwal zostanie, ale na pewno w innej, tańszej formule. Nie będzie czerwonego dywanu, show niczym na rozdaniu Oscarów, ale mieszkańcy będą się nadal bawili na Rynku. Takie imprezy jak Pchli Targ pokazały, że można to sprawić za nie tak duże pieniądze.

Co po 4 latach prezydentury chciałby powiedzieć Paweł Osiewała?
- Podziękować mieszkańcom za wybór na kolejne cztery lata.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto