Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wypadek awionetki pod Sieradzem: Będzie pomnik pilota, który zginął

Dariusz Piekarczyk
Tak wyglądał wrak rozbitego samolotu pod Wolą Będkowską około południa w sobotę 13 kwietnia tego roku
Tak wyglądał wrak rozbitego samolotu pod Wolą Będkowską około południa w sobotę 13 kwietnia tego roku Fot. Dariusz Piekarczyk
Na polu w Woli Będkowskiej pod Sieradzem, gdzie 13 kwietnia tego roku rozbił się ultralekki samolot i zginął pilotujący go 50-letni Jacek Marszałek, stanie niebawem pomnik. Lokalne środowisko lotników-amatorów chce w ten sposób upamiętnić lotnika, który zginął w wypadku awionetki.

– Tak będzie pomnik pilota, który zginął w wypadku samolotu pod Sieradzem – mówi Sławomir Erenc, pilot-amator z Sieradza. – Pomnik funduje środowisko pilotów-amatorów z Sieradza i okolic. Do dziś jesteśmy wstrząśnięci wypadkiem samolotu pod Sieradzem, tym bardziej, że w wypadku samolotu zginął doświadczony i ceniony w środowisku lotniczym pilot. Mamy już 12 tonowy głaz, który do Woli Będkowskiej trafił z jednej z podsieradzkich żwirowni. Powstaje też tablica pamiątkowa, która zostanie zamontowana na głazie. Myślę, że w ciągu dwóch tygodni odsłonimy pomnik w miejscu, gdzie miał samolot wypadek.

Jednocześnie Sławomir Erenc wyjawia, iż nadal nie wiadomo, co było przyczyną wypadku awionetki pod Sieradzem. Specjalna komisja ciągle pada przyczyny katastrofy ultralekkiego samolotu pod Sieradzem. Nieoficjalnie wskazuje się, że nie wytrzymała konstrukcja ultralekkiego samolotu polskiej produkcji. - Pod względem formalnym i proceduralnym lot przebiegał prawidłowo - twierdzi Sławomir Erenc. - Także mogła to być rzeczywiście wada konstrukcyjna, która doprowadziła do wypadku. Do dziś zresztą nie znaleziono wszystkich części samolotu.

Wyglądało tak, jakby maszyna się trzęsła

Ultralekki, nowy samolot konstrukcji polskiej rozbił się około południa 13 kwietnia obok wsi Wola Będkowska (gm. Burzenin). Samolot spadł na pole, dość daleko od zabudowań.
- Samolot wystartował z lądowiska we wsi Chojne pod Sieradzem około godziny 11.15 - relacjonował w dniu wypadku Sławomir Erenc, pilot-amator z Sieradza. - To był rutynowy lot przygotowujący maszynę do eksploatacji. Ja w tym czasie także byłem w powietrzu. Latałem swoim samolotem. Przez jakiś czas mieliśmy łączność radiową. W pewnym momencie pilot testowanego samolotu powiedział mi przez radio, że leci w inny rejon. Po wylądowaniu w Konopnicy dowiedziałem się, że się rozbił.
Z relacji świadków wynikało, że najpierw odpadł ogon samolotu, a następnie maszyna wpadła w korkociąg i zaczęła rozpadać się w powietrzu. - To wyglądało tak jakby maszyna się trzęsła - opowiadał w dniu wypadku jeden z mieszkańców Woli Będkowskiej. - W końcu z samolotu odpadła jego duża część.Potem odpadały także mniejsze kawałki samolotu.
Pilot-oblatywacz nie zdążył wyskoczyć z samolotu ze spadochronem. Wypadł ze spadającej maszyny i zginął na miejscu. Jacek Marszałek, latał od ponad 30 lat. Zasiadał za sterami nie tylko małych, lekkich maszyn. Prowadził także pasażerskie odrzutowce. Był ponadto zapalonym szybownikiem. Testowany samolot, który miał wypadek pod Sieradzem posiadał silnik o mocy 120 KM. Ważył około 450 kg. Był dwumiejscowy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto