Łukasz Kucharski, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Łodzi twierdzi, że autoszkoły tną godziny nauki jazdy. Obniżają ceny i przez to pogarsza się jakość szkolenia. Dlatego kursanci przychodzą na egzamin nieprzygotowani. I stąd te kiepskie wyniki.
Nie zgadza się z nim Zbigniew Popławski, wiceprezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Ośrodków Szkolenia Kierowców oraz właściciel łódzkiej szkoły jazdy.
Zbigniew Popławski: - To niemożliwe, żeby 75 proc. kursantów było niewłaściwie przygotowanych do egzaminów. Próbowaliśmy rozmawiać z dyrekcją WORD o problemie zdawalności. Izba Gospodarcza uważa, że w Łodzi wielu egzaminatorów zbyt rygorystycznie podchodzi do swoich zadań. Wiele sytuacji jest celowo naciąganych.
Zapowiada Popławski zapowiada, że kursanci będą wożeni na egzaminy do innych miast.
W Piotrkowie Trybunalskim zdawalność wynosi prawie 30 proc. W Skierniewicach egzamin na prawo jazdy za pierwszym razem zdaje 31 proc. kursantów.
Stefan Mierzejek, zastępca dyrektora WORD w Skierniewicach tłumaczy, że Łódź jest dużym miastem. W Skierniewicach nie ma aż tak dużego natężenia ruchu i dlatego łatwiej tu zdać egzamin.
Innego zdania jest Henryk Waluda, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Sieradzu. - To nie kwestia miasta. W Poznaniu np. zdawalność należy do jednych z najwyższych w kraju. W Łodzi instruktorzy bardzo ściśle przestrzegają instrukcji egzaminowania - tłumaczy wyniki zdawalności Waluda. I dodaje, że oprócz przygotowania w auto-szkole bardzo ważne są także indywidualne predyspozycje kursanta. - Są też kursanci, którym ciężko zdać egzamin na prawo jazdy z powodu stresu. Są tak zdenerwowani, że nie są w stanie wykonać poprawnie najprostszych manewrów.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?