Sporna rewitalizacja w Brąszewicach

Sporna rewitalizacja w Brąszewicach. Kontrowersje dotyczą dziesięciu drzew rosnących przez Urzędem Gminy w Brąszewicach. Te zniknęły wraz z zaplanowanym remontem powiatowej drogi, przy której znajduje się budynek. Bo przy okazji inwestycji gmina pokusiła się o rewitalizację tego terenu. Zdaniem radnego nie zadbała jednak o stosowne zgody i stanęła ponad prawem. Rewitalizację z racji takiej samowolki określa teraz mianem brutalnej.
- Najzabawniejsze w tym wszystkim – zauważa z ironią Karol Rajewski- jest to, że tylko władza może wycinać drzewa bez pozwolenia. Mieszkańcy gminy już nie.
Jak przekonuje, brąszewicki urząd nie dopilnował dwóch spraw. Po pierwsze jeszcze nie położono nowego asfaltu na drodze, a gmina wybudowała chodniki, ułożyła krawężniki i korytka odwadniające bez stosownej uchwały Rady Powiatu Sieradzkiego w tej sprawie. Po drugie nie zdobył pozwolenia na wycinkę drzew, czym też skończyło się zagospodarowanie terenu.

W przekonaniu, że sprawy potoczyły się nie tak jak powinny, utwierdziła go odpowiedź od radców prawnych sieradzkiego starostwa, która uzyskał po swoim oficjalnym wystąpieniu. W nim tłumaczono, że gmina zaplanowała uporządkowanie terenu przed urzędem, a potem wspomogła powiat w rozwiązaniu problemów z odprowadzeniem stąd wody. I dołączyła się do modernizacji drogi powiatowej poprzez budowę ścieku przykrawężnikowego wraz z kratkami deszczowymi, ale w ramach swojej inwestycji. Sęk w tym, że zgody rady powiatu na to już nie zdobyła. – Wprawdzie powiat sieradzki został w ten sposób wzbogacony, ale działanie wójta gminy Brąszewice należy uznać za nieprawidłowe – zaznaczył radca.

Do tego doszły zastrzeżenia związane z przeprowadzoną w ramach tych robót wycinką drzew. Po wystąpieniu radnego brąszewicki urząd wyjaśniał, że podczas prac okazało się, iż boczne korzenie drzew rozrosły się tak bardzo, że niszczą krawężniki. „Zrealizowanie całego zakresu robót i zakończenie inwestycji w tak krótkim czasie nie byłoby możliwe bez szybkiego usunięcia drzew, zważywszy na fakt, iż gmina otrzymała dofinansowanie z Województwa Łódzkiego i zmuszona była do dotrzymania terminu realizacji” – odpowiedziały Brąszewice zapewniając, że drzewa nie stanowiły większej wartości dendrologicznej. „Były bardzo skarłowaciałe, cztery z nich były uschnięte, a pozostałe posiadały oznaki chorobowe. Wszystkie były bardzo niskie o wysokości pnia do 2,5 metra i średnicy nie przekraczającej 10 cm”.
Wójt gminy Brąszewice Karol Misiak, z którym udało nam się porozmawiać w trakcie jego urlopu tłumaczenia swoich podwładnych przyjmuje, ale obiecał sprawdzenie sprawy po powrocie. - Nikt na pewno w sposób celowy takich zaniedbań się nie dopuścił. Jeśli jednak odpowiedzialny pracownik czegoś nie dopatrzył, będziemy musieli wyciągnąć konsekwencje służbowe.

Radny tymczasem zaapelował do starostwa o zawiadomienie prokuratury, ale raczej nie może na to liczyć. Starosta sieradzki Dariusz Olejnik widzi bowiem proceduralne uchybienie, ale z drugiej strony przyjmuje tłumaczenie gminy i wskazuje na pozytywy. – Nie widzę w tym większego problemu. Gmina zrobiła naprawdę fajną robotę.
Radnego na tym etapie usatysfakcjonować może więc tylko jedno. Deklaracja brąszewickiej gminy, która zapewniła, że w miejsce dotychczasowej zieleni zamierza dokonać nowych nasadzeń krzewami cennych gatunków.