Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rodzice bronią gminnego szkolnictwa

Anna Sikora
Zapowiadana przez Prawo i Sprawiedliwość reforma szkolnictwa, jeszcze nie została przegłosowana w Sejmie, a już budzi skrajne emocje. Na dzisiejszej sesji rady gminy rodzice zaprotestowali przeciwko propozycjom władz w kwestii budynku po PGGS. Zebrano prawie 3 tys. podpisów, co stanowi aż 1/3 mieszkańców całej gminy.

Reforma oświaty została zaprezentowana dopiero jako projekt ustawy, a już budzi skrajne emocje na szczeblach gminnych. Rodzice są oburzeni, nauczyciele się bronią, dyrektorzy chcą zachowania swoich placówek, a samorządowcy rozkładają ręce.

Taki konflikt miał dziś miejsce na sesji rady gminy Sieradz, gdzie zebrani rodzice i przedstawiciele gminnych szkół wyrazili swoje niezadowolenie wobec planów jakie miał mieć samorząd wobec podstawówek. Sprawa swój początek miała w naszym artykule, gdzie jako jedną z propozycji na zagospodarowanie budynku po Publicznym Gimnazjum Gminy Sieradz, był przedstawiony pomysł dowożenia dzieci z okolicznych podstawówek i zrobienie w PGGS oddziałów klas 5-8. Wówczas gminne podstawówki uczyć miałyby dzieci na poziomie 1-4. Na to rodzice się nie zgadzają i żądają, żeby po wejściu w życie reformy, dzieci w jednej szkole uczyły się całe osiem lat.

Gmina ma twardy orzech do zgryzienia. Za kilkanaście milionów złotych wybudowano i wyposażono budynek Publicznego Gimnazjum Gminy Sieradz, a rządowe obietnice likwidacji gimnazjów stawiają samorząd w kropce.
- Gmina Sieradz nie ma stanowiska na temat reformy edukacji _– mówił na początku sesji wójt Jarosław Kaźmierczak. - _Nie mamy żadnych wytycznych i ustaleń z MEN. Dlatego proszę państwa o spokój i rozwagę. To nie jest reforma wójta, tylko reforma rządu.
Rodzice zebrali aż trzy tysiące podpisów pod swoimi postulatami. Argumentują, że gminne szkoły podstawowe przed reformą z 1999 roku funkcjonowały już jako placówki kształcące w wymiarze 1-8.
- Ja też nie chcę, żeby reforma weszła w życie – mówi Wanda Bartosińska, dyrektorka Szkoły Podstawowej w Charłupi Małej. - Kontaktowałam się z Ministerstwem Edukacji Narodowej i nakreśliłam im problem, przed którym ma stanąć gminne szkolnictwo. Odpowiedziano mi, że rozwiązanie organizacyjne polegające na docelowym umieszczeniu w jednym budynku dotychczasowego gimnazjum oddziałów klas 5-8 rożnych szkół podstawowych jest rozwiązaniem sprzecznym z założeniami zmian w oświacie.

Na obradach rady zebrani rodzice podkreślali między innymi fakt, że wiejskie podstawówki są często miejscem integracji, a dzieci nie można „wyrywać” z ich środowisk w takim wieku.
- Sprzeciwiamy się dowożeniu dziesięciolatków, czy jedenastolatków do szkoły, która ma być w miejscu PGGS – mówi Małgorzata Podsiadła, przewodnicząca rady rodziców w Szkole Podstawowej w Kłocku. - Sprzeciwiamy się jako rodzice, podatnicy i wyborcy, proces edukacji po reformie musi odbywać się w wymiarze 1-8.
Zgoła odmienne stanowisko zaprezentowała obecna na sesji Renata Daniszewska, dyrektorka Publicznego Gimnazjum Gminy Sieradz.
- Większość nie zawsze ma rację. Weźcie pod uwagę również inne argumenty, budowaliśmy ten system siedemnaście lat. Chcę, aby mój głos, moich nauczycieli i pracowników również był słyszalny. Budynek jest nowoczesny, mamy nowoczesną bazę dydaktyczną, nasi uczniowie mają sukcesy naukowe. Są laureatami konkursów wojewódzkich i ogólnopolskich, w szkole pracuje wykwalifikowana kadra, jest gabinet stomatologiczny, z racji, że gimnazjum jest w mieście, młodzież ma dostęp do instytucji kulturalnych i społecznych. Dla dzieci z obszarów wiejskich przejście do szkoły położonej na terenie miasta jest szansa na szybsze usamodzielnienie się. Czy sześciolatek i piętnastolatek w tym samym budynku szkoły to dobry pomysł? Pojawiają się pomysły, żeby w budynku po PGGS zrobić liceum. Ale dla kogo budowaliśmy ten budynek? Dla gminy czy powiatu? Nie ma popytu na nowe liceum w mieście.

Głos w obronie wiejskich podstawówek zabrali również nauczyciele.
- Nasza szkoła również jest w pełni wyposażona, mamy orlik, boisko, dzieci nie będą miały niższego poziomu, gdy zostaną do ósmej klasy w naszej podstawówce _– mówi Monika Adamiak, polonistka ze Szkoły Podstawowej w Chojnem.
- _Proszę pomyśleć, co będzie, gdy dzieci zostaną w klasach 1-4 u nas, taki maluch nie uniesie nawet sztandaru
– wtóruje jej Emilia Mędrek, nauczycielka matematyki.

Zapowiadania przez Prawo i Sprawiedliwość reforma edukacji rodzi jak na razie więcej niewiadomych i konfliktów, czego przykładem jest sytuacja w gminie. Projekt na razie nie trafił do sejmu, a pojawiają się głosy, że MEN reformę odłoży w czasie. Ponadto nie jest wiadomo, co rząd ma zrobić z dofinansowaniami unijnymi, które gimnazja wzięły na remonty czy szkolenia. W przypadku likwidacji gimnazjów, polski podatnik najprawdopodobniej będzie musiał zwrócić Brukseli miliony złotych. Ponadto według prognoz Głównego Urzędu Statystycznego powiat sieradzki z roku na rok będzie się coraz bardziej wyludniał. „Pomoże” w tym emigracja, wyjazdy i ujemny przyrost naturalny, co przyszłość lokalnego szkolnictwa maluje w czarnych barwach.

O sprawie również przeczytasz w piątkowym wydaniu "Nad Wartą".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto