Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przymuszą do przyłączy

Paweł Gołąb

Jacek Walczak i Krzysztof Grabowski zapowiadają ostre działania


Jacek Walczak i Krzysztof Grabowski zapowiadają ostre działania
 Fot. Paweł Gołąb


Sieradzki magistrat i wodociągi chcą podkręcić tempo związane z budową kanalizacyjnych przyłączy.

Jest metoda marchewki, ale stopniowo stosowana będzie i metoda kija. I będzie on coraz grubszy. Tak obrazowo i nie owijając w bawełnę prezydent Sieradza Jacek Walczak zapowiada działania, które mają przyspieszyć tempo przyłączania się do wybudowanej w ramach wielkiej inwestycji kanalizacji. Bo to, szczególnie w wiejskiej gminie Sieradz, jest bardzo niskie – ostatnie dane mówią zaledwie o 9 proc. wykonanych pod tym względem założeń. 

– Oporów nie brakowało już na etapie realizacji inwestycji. Zdarzało się, że ludzie wycofywali wcześniejsze zgody na przeprowadzenie kanalizacji przez swój teren – informuje Tomasz Kałuziński, kierownik zespołu ds. realizacji projektu działającego przy Miejskim Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji. Tak było, jak wskazuje, m.in. w Charłupi Małej, gdzie wskutek takiej postawy kanalizacji nie udało się doprowadzić do 27 posesji. – Teraz ich mieszkańcy muszą sobie poradzić z zagospodarowaniem nieczystości w inny sposób – kwituje.

Największy problem to jednak opór z samym podłączaniem się indywidualnych odbiorców do nowo powstałej sieci ze względu na koszty, które się z tym wiążą. Jak informują wodociągi, na początku listopada na terenie miasta powstało ich 427 (powinno ponad 1,7 tys.), czyli niecała jedna czwarta. Na terenie wiejskiej gminy Sieradz już tylko 182 (na ponad 1,9 tys.), co daje wspomniane 9 proc. z okładem.

Nikłe tempo stało się już zresztą – o czym informowaliśmy – źródłem finansowego sporu pomiędzy samorządami. Miasto domaga się od gminy 300 tys. zł zapowiadając, że jest gotowe zawalczyć o te pieniądze w sądzie. Magistrat powołuje się na porozumienie w sprawie budowy kanalizacji, które strony podpisały w 2007 roku. Umowa przewidywała, że wiejska gmina Sieradz musi w rok po zakończeniu danego etapu budowy dostarczyć 60 procent docelowej ilości ścieków. Natomiast pełne 100 procent w dwa lata. I jeśli skala okaże się mniejsza, będzie musiała zapłacić miastu z własnego budżetu różnicę. W tym roku poszło właśnie o 300 tys. zł. Wójt gminy Sieradz Jarosław Kaźmierczak zapowiedział, że samorząd będzie się bronił. Bo roszczenia wysunięto za wcześnie, a dodatkowo tempo budowy przyłączy powinno wzrosnąć, bo jesienią tego roku weszła w życie zachęta w postaci 700-złotowej dopłaty do wykonania niezbędnej instalacji.

To kolejna finansowa zachęta. Podłączający się (w tym przypadku zarówno ci z miasta jak i gminy) mogą korzystać z preferencyjnego kredytu z umorzeniem części pożyczonej kwoty przyznawanego przez Bank Spółdzielczy. Do tego MPWiK obniżył o połowę swoje koszty administracyjne, które były rzędu 400 zł w przypadku jednego przyłącza.

Jeśli marchewka w postaci finansowych zachęt nie pomoże, na czym polegać ma kij? Mowa jest o dotkliwych karach administracyjnych, bądź zastępczym wybudowaniu przyłącza lub wywozie nieczystości. Prezes MPWiK Krzysztof Grabowski zapowiada rozliczanie odbiorców, którzy nie przyłączyli się do sieci (zwolnienie z obowiązku daje tylko przydomowa oczyszczalnia ścieków). – Jeśli ktoś pobiera 10 metrów sześciennych wody, będzie musiał okazać fakturę na odbiór takiej samej ilości ścieków. Jeśli tego nie zrobi, będą kary.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto