Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pożar kościoła we Wróblewie. Pozorowany - był to kolejny etap strażackich manewrów

Paweł Gołąb
Pożar kościoła we Wróblewie. Pozorowany - był to kolejny etap strażackich manewrów
Pożar kościoła we Wróblewie. Pozorowany - był to kolejny etap strażackich manewrów Fot. Paweł Gołąb
Pożar kościoła we Wróblewie gasili w czwartkowe przedpołudnie strażacy. Na szczęście na niby, była to bowiem pozorowana akcja zorganizowana w ramach corocznych manewrów, które tym razem postanowiono przeprowadzić na drewnianych, zabytkowych obiektach sakralnych. Na półmetku ćwiczeń ratownicy zawitali właśnie do Wróblewa.

Pożar kościoła we Wróblewie. Manewry – jak informuje mł. brygadier Jarosław Wasylik z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Sieradzu – są przeprowadzane głównie z myślą o strażakach-ochotnikach, którzy mogą być szybciej na miejscu zdarzenia. Dzięki ćwiczeniom zaznajamiani są ze specyfiką obiektu. Skoro tegoroczne manewry znalazły się już na półmetku, czy pojawiły się już pierwsze wnioski?
- Uczestnicy mogli przekonać się, że każdy obiekt ma swoją specyfikę. Do niektórych obiektów jest utrudniony dojazd ze względu na rosnące wokół drzewa, a gdzieniegdzie okazało się, że hydranty mogłyby być w lepszym stanie technicznym. Warto było więc przygotowywać strażaków na wszelkie możliwe trudności. W tegorocznych manewrach liczy się także dodatkowy aspekt szkoleniowy, bo postanowiliśmy przećwiczyć nie tylko ochotnicze jednostki wchodzące w skład Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego, czyli najlepiej wyposażone i przeszkolone. Udział biorą także te mniejsze. Z racji tego, że są najbliżej, właśnie one są często pierwsze na miejscu akcji.
Pożar kościoła we Wróblewie. Dlatego prócz najbliższych jednostek z OSP skupionych w KRSG, czyli Wróblewa i Burzenina do manewrów zadysponowano także druhów-ochotników z Kobierzycka, Oraczewa i Słomkowa. Ks. Piotr Przybylski, proboszcz wróblewskiej parafii, z wizyty strażaków w 200-letniej świątyni był zadowolony. – Tego typu ćwiczenia są niezmiernie potrzebne dlatego, że strażaków zaznajamia się z kościołem. Poznają, gdzie są wszelkie wejścia i wyjścia, jak dostać się na strych, gdzie są bezpieczniki. Lepiej teraz niż w razie prawdziwego zagrożenia. Bo w tym przypadku jest przecież tak samo jak w medycynie. Lepiej zapobiegać niż leczyć.
A wróblewska świątynia, jak dopowiada proboszcz, jest chroniona przed ewentualnym pożarem na wiele sposobów. I nie chodzi tylko o zabezpieczenia w postaci gaśnic czy czujników dymu, ale racjonalne zachowania. – Pierwsza sprawa to główny wyłącznik prądu, który jest na zewnątrz kościoła. Po wszelkich nabożeństwach dostęp energii jest wyłączany i nie ma w ogóle dopływu prądu do wewnętrznych instalacji w kościele. Popularne kadzidło używamy tylko w trakcie uroczystości na zewnątrz, bo jest tam przecież otwarty ogień, który w drewnianym kościele stanowi największe zagrożenie. W samym kościele zapalamy tylko świece olejowe, w których nie wypala się knot, by żaden tlący się fragment nie spowodował pożaru – relacjonuje ksiądz proboszcz. - To szczegóły, ale bardzo ważne. Czujniki dymu reagują, ale dopiero po czasie. Wtedy pożar może już strawić pół kościoła.
Pożar kościoła we Wróblewie. Manewry rozpoczęły się w połowie października, a potrwają do 7 listopada. Łącznie obejmują 10 drewnianych kościołów na terenie całego powiatu sieradzkiego ( z jednym wyjątkiem): w Kliczkowie Małym, Kamiennej, Gruszczycach, Sieradzu, Kłocku, Dąbrowie Wielkiej, Wróblewie, Rossoszycy, Górze i Klonowej.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto