Preludium było wystąpienie radnego Ryszarda Perki, który nawiązał do sprawy kontroli reorganizacji sieradzkiego urzędu wszczętej przez służby wojewody łódzkiego po zgłoszeniu przez opozycyjnego radnego Arkadiusza Góraja**(jakie wątpliwości się pojawiły i jakie stanowisko zajął prezydent miasta – czytaj TUTAJ). – Dziwi mnie fakt, że radny kontroluje prezydenta, a nie swoich kolegów partyjnych – wytknął wskazując na byłego wiceprezydenta Sieradza (wypominając mu wizytę przy tzw. bronkobisue w Sieradzu) i sekretarza miasta, którzy przebywają na zwolnieniach lekarskich. I apelując, by prezydent – na co zezwalają przepisy – zwrócił się do ZUS o skontrolowanie ich zasadności.
To wywołało lawinę. Arkadiusz Góraj z PO przywołał sprawę zgłoszenia się przez ówczesnych radnych do NIK. - Jeśli mam wątpliwości, czy prezydent działa prawidłowo, to potrafię się pod tym podpisać z imienia i nazwiska – wytknął wskazując, że wówczas do wniosku nikt się nie chciał przyznać.
Jolanta Pietrus i Beata Jacyszyn z Solidarnego Miasta Sieradz ripostowały, że obu spraw porównywać nie można. Zgłoszeniu po kilkugodzinnej wizycie wnioskodawców w NIK nadano bowiem rygor tajności, a ostatecznie sprawę sprowadzono tylko do wyciągnięcia nazwisk stojących za zgłoszeniem, a kwestia zgłaszanych zarzutów została zbagatelizowana, bo do samej kontroli nie doszło. W tym – ich zdaniem – miał mieć udział właśnie Cezary Tomczyk, w tamtym okresie radny miejski Sieradza, a wkrótce potem poseł.
Jak przypominają radne Jolanta Pietrus i Beata Jacyszyn sprawa zgłoszona do NIK dotyczyła głównie wątpliwości odnośnie budowy dróg, w tym na os. Hetmańskim w Sieradzu. Zdaniem komisji rewizyjnej były uzasadnione zastrzeżenia co do jakości przeprowadzonych robót, ale ponieważ ze strony miasta pozostały bez odzewu grupa radnych postanowiła zgłosić to NIK do sprawdzenia. – To były przecież pieniądze publiczne, niestety jednak do kontroli nie doszło – przypomina Jolanta Pietrus.
Beata Jacyszyn dopowiada, że do czasu podjęcia działań sprawa miała mieć charakter tajny, dlatego nie mówiono o nazwiskach, tymczasem cała sprawę sprowadzono tylko do tego, a podnoszonych zarzutów już nie zbadano. Do tego właśnie mogła się przyczynić interwencja posła w NIK.
Jak sprawę komentuje Cezary Tomczyk? Poseł w sprawie wystosował oficjalne oświadczenie. – Wyrażam ogromne zdziwienie i jestem zbulwersowany skandalicznymi wypowiedziami, jakobym pełniąc funkcję posła na Sejm RP interweniował u prezesa NIK w celu udaremnienia przeprowadzenia rzekomej kontroli w Urzędzie Miasta Sieradza. Niedorzeczne wypowiedzi pań radnych nie tylko naruszają moje dobra osobiste, ale również godzą w konstytucyjny organ państwa jakim jest Najwyższa Izba Kontroli i jej prezes. Z tych też powodów wysłałem dzisiaj pisma, w których wezwałem panie radne do zaprzestania rozgłaszania tak absurdalnych informacji i ich powielania składając je na ręce przewodniczącego Rady Miejskiej w Sieradzu. Osobiście uważam, że rozgłaszanie tak irracjonalnych tez nie przystoi radnemu miejskiemu i obraża mieszkańców naszego miasta. W przypadku nie zaprzestania rozgłaszania nieprawdziwych tez rozważę kroki prawne w celu obrony moich dóbr osobistych.Cezary Tomczyk obu radnym wyznaczył ultimatum. Na wycofanie – jak to określił - pomówień dał czas do poniedziałku 4 maja. - W przeciwnym wypadku podejmę wszelkie dostępne kroki prawne celem ochrony moich praw nie wyłączając powiadomienia organów ścigania.
Czy dyskusja na sesji będzie miała także swoją odsłonę w postaci zgłoszenia do ZUS? Prezydent Paweł Osiewała zapewnia, że ewentualne kroki podejmie po analizie. Sprawa sekretarza, jak przyznaje, może rozwiązać się samoczynnie. Z medialnych informacji spodziewa się bowiem, że Jarosław Zienkiewicz wróci do pracy po majowym weekendzie. Co do byłego wiceprezydenta, sprawa jest mniej oczywista, bo ten nie jest już pracownikiem urzędu. _– W przypadku sekretarza po powrocie na pewno czeka nas męska rozmowa – _zapowiada Paweł Osiewała. Czy ten może spodziewać się natychmiastowego wypowiedzenia, tego prezydent nie chce rozstrzygać za pośrednictwem mediów.
Jarosław Zienkiewicz nie krył w rozmowie z nami oburzenia słowami radnego Perki, które padły na czwartkowej sesji. - Od dawna mam zdiagnozowaną przepuklinę kręgosłupa. Od mniej więcej trzech lat dolegliwości wróciły, a w ostatnim czasie mocno się nasiliły. Mam udokumentowaną całą historię medyczną. Na zwolnieniu lekarskim byłem dwa miesiące, podczas których starałem się doprowadzić swój kręgosłup do porządku. Wiązało się to z licznymi zabiegami rehabilitacyjnymi i fizjoterapeutycznymi. Po konsultacji ze swoim lekarzem prowadzącym postanowiłem, że w poniedziałek wracam do pracy. Czy tak postępuje człowiek, które chce uciec przed wypowiedzeniem, co sugeruje pan Perka? - pyta sekretarz. - Nie wykluczam złożenia skargi na ręce przewodniczącego Rady Miejskiej w Sieradzu na działania radnego Perki albo będę się domagał jego przeprosin na najbliższym posiedzeniu Rady Miejskiej. Człowiek, który został wybrany, aby reprezentować mieszkańców musi ważyć swoje słowa i brać za nie odpowiedzialność.
Po medialnych relacjach z sesji stanowisko z zapowiedzią kroków prawnych zajął także były wiceprezydent Sieradza. Cezary Szydło** wystosował skargę. - Pragnę nadmienić, że zgodnie z zarządzeniem nr 240/2014 prezydenta miasta Sieradza z dnia 9 grudnia 2014 roku (dokumenty dostępne w Urzędzie Miasta) w tym dniu byłem na wypowiedzeniu stosunku pracy i byłem zwolniony z obowiązku świadczenia pracy, więc mogłem przebywać w dowolnie wybranym przeze mnie miejscu, dlatego mogłem „pojawić się przy bronkobusie! - czytamy w oświadczeniu. - Ze względu na to ,że pan radny Ryszard Perka mówił nieprawdę na posiedzeniu Rady Miejskiej oczekuję przeprosin na najbliższym posiedzeniu Rady . W przeciwnym razie rozważę inne kroki prawne w celu obrony moich dóbr osobistych.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?