Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pielęgniarski spór w szpitalu w Sieradzu. To efekt dramatycznej sytuacji kadrowej w tej grupie

Paweł Gołąb
Pracowniczy spór rozgorzał w sieradzkim szpitalu. Pielęgniarki związane ze Szpitalnym Oddziałem Ratunkowym żalą się, że są traktowane jak przedmioty. Bo są przesuwane bez pytania na inne oddziały i nie mają przy tym znaczenia ich wcześniej zdobyte kwalifikacje czy doświadczenie. Placówka odpowiada, że taka jest konieczność, by zapewnić opiekę pacjentom. Ale związek zawodowy pielęgniarek i położnych mocno wytyka, że to nie jest właściwy sposób, by łatać kadrowe braki i to prędzej czy później się odbije się na działalności szpitala.

Kobiety, z grupą których rozmawialiśmy, nie kryją rozżalenia trwającą już od kilku lat sytuacją wskazując, że wskutek takiego traktowania są poszkodowane podwójnie. Bo odbiera się im z jednej strony zdobyty z trudem poprzez podnoszenie kwalifikacji prestiż pielęgniarki-ratownika, z drugiej tracą na tym finansowo. – Mamy wykształcenie ratownika medycznego i nadal kształcimy się w tym kierunku, żeby dobrze i na najwyższym poziomie wykonywać swoją pracę. Wykształcenie i utrzymanie dyplomu ratownika wiązało się z ogromnym nakładem finansowym i poświęceniem własnego czasu. A przecież przez lata naszej pracy to kierownictwo obligowało personel do podnoszenia kwalifikacji zawodowych. Obowiązki swoje wykonywałyśmy sumiennie i nigdy nie było żadnych skarg na naszą pracę. Teraz okazuje się, że nasze wykształcenie i nasza praca nie ma żadnego znaczenia – jest wręcz karą, a nie nagrodą – poskarżyły się pod adresem szpitala już przeniesione na inny oddział panie. – Lubimy naszą pracę, stąd rozgoryczenie i pytanie „dlaczego my?”.
Takiej odpowiedzi pielęgniarki, które swoje pretensje kierują pod adresem ordynatora SOR i pielęgniarki oddziałowej, po swoich oficjalnych wystąpieniach dostały. Te ich jednak nie uspokoiły, a wręcz rozsierdziły. Bo w jednej usłyszały, że w przypadku deficytów personelu pielęgniarskiego kadra ma być przydzielanado pracy w innych oddziałach. A w kolejnej, że wyboru dokonano... losowo ze względu na to, że wszystkie z nich miały wymagane kwalifikacje.
Co na to sieradzki szpital? - Jeśli chodzi o przenoszenie pielęgniarek pomiędzy oddziałami, to jest to działanie zupełnie naturalne, wręcz konieczne dla zabezpieczenia prawidłowego funkcjonowania szpitala. Dotyczy oczywiście nie tylko pielęgniarek szpitalnego oddziału ratunkowego. Przenosiny takie nigdy nie wiążą się z obniżaniem wynagrodzeń, a posiadane kwalifikacje są elementem decydującym o wyborze osób przenoszonych, tak aby racjonalnie wykorzystywać posiadane przez nie umiejętności – komentuje placówka.
Anna Augustyniak, przewodnicząca Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych Ziemi Sieradzkiej, czyli pielęgniarskiego samorządu przyznaje, że sytuacja jest trudna. – Te pielęgniarki mają prawo czuć się pokrzywdzone, bo ich praca przynosiła im satysfakcję, a jej utrata wiąże się z utratą dodatku za pracę w SOR. Ale ich kwalifikacje pozwalają na pracę na innych oddziałach, a przenosiny były wynikiem prowadzonej przez dyrektora placówki polityki zatrudnienia, więc my jako izba nie mogliśmy podjąć interwencji.
Przewodnicząca przestrzega jednak, że... - Pielęgniarek w systemie jest coraz mniej i będzie ich brakować. I jeśli nie będzie systemowych rozwiązań doprowadzi się do tego, że nie będziemy mogli zapewnić wszystkim pacjentom profesjonalnej opieki.
Urszula Płoska, przewodnicząca Zakładowej Organizacji Związkowej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych broni przenoszonych koleżanek i mocno podkreśla, że taka metoda nie rozwiąże problemu związanego z brakiem pielęgniarek. Bo tu potrzeba systemowych, a nie tylko doraźnych działań. - Te dziewczyny od lat pracowały na SOR-ze, budowały ten oddział, tworzyły jego atmosferę, porobiły specjalistyczne kursy i znają doskonale tę pracę. I nagle po tylu latach zostały przesunięte na inne stanowisko i pozbawione dodatku, które miały. Na problemy kadrowe zwracałyśmy uwagę nie od dzisiaj i dyrekcja szpitala nie powinna być nimi zaskoczona. Tym, że jest nas już teraz za mało, a będzie jeszcze mniej i praca stanie się coraz trudniejsza. Wiemy, że jest problem, tylko trzeba szukać wspólnie innych metod, bo przesunięcia to rozwiązania jedynie na krótko.
Urszula Płoska – by pokazać jak wielki jest problem - przypomina, że w Polsce przypada 5 pielęgniarek na 1000 pacjentów, a średni ich wiek w sieradzkim szpitalu to już 48 lat. - Coraz więcej koleżanek z naszego grona odchodzi na emeryturę, więc te braki kadrowe trzeba łatać. W Sieradzu sięgnięto do wspomnianych przesunięć, ale nie jest to właściwe podejście do tematu. Te decyzje uznaliśmy za niesłuszne i wystąpiliśmy w obronie naszych koleżanek, ale nie na wiele sie to zdało. Na spotkaniu z dyrekcją każdy przedstawił swoje racje i na tym się skończyło.
Co więc by pomogło? Jak podkreśla związkowczyni, trzeba zacząć od finansowej poprawy sytuacji tej grupy zawodowej, bo to zachęci młode pielegniarki do pracy w sieradzkim szpitalu. – Nasze zarobki w porównaniu z Łodzią wypadają blado, nikt nie jest więc zmotywowany, by rozpocząć pracę na miejscu. Wybiera lepszą pensję i na umowie, a nie gorszą na kontrakcie czy zleceniu. Nowych podań więc nie ma, bo młode dziewczyny wybierają Łódź. Co dalej, naprawdę nie wiemy, bo przy takim podejściu niewiele się da zrobić. Nawet jak byłyśmy w sporze zbiorowym z dyrekcją sieradzkiego szpitala, to nie ugrałyśmy nic. Otrzymałyśmy jedynie podwyżkę wynikającą z podpisanego porozumienia miedzy związkami zawodowymi pielęgniarek i położnych a rządem. Pozostaje więc tylko głośno krzyczeć, że to niedobra droga, bo przesunięciami wypełnia się luki, ale osłabiając inne oddziały. Za każdym razem będziemy więc podważać taką decyzję i opiniować ją negatywnie. Każdą dziewczynę zamierzamy bronić i szukać lepszego rozwiązania, ale nie ma co ukrywać, że jest to patowa sytuacja.

Liczby alarmują

O dramatycznej sytuacji środowiska mówią też konkretne liczby. Co pokazują statystyki dotyczące naszego regionu i całego kraju? Na terenie działania OIPiPZS obejmującego powiaty: łaski, poddębicki, sieradzki, wieruszowski i zduńskowolski, na koniec 2013 roku średnia wieku dla pielęgniarek wyniosła 48 lat, a dla położnych – 47. Liczba tych pierwszych w wieku do 30 lat wyniosła zaledwie 12 na 1.844 ogółem zatrudnionych. W przypadku położnych było to 8 osób na 225. Patrząc na cały kraj, na tysiąc mieszkańców przypadało 5,4 pielęgniarki, co jest jednym z najniższych wskaźników w Unii Europejskiej. W Niemczech i Szwecji jest on rzędu 11, w Norwegii ponad 14, a w Szwajcarii 16.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto