Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Opowieść o Serbii w sieradzkiej bibliotece powiatowej. Z czytelnikami spotkał się Agrymir Iwicki, autor książki „Burek na śniadanie..." fot

Paweł Gołąb
Do Serbii – jak sam mówi – „pchnęła” go miłość do muzyki z jednej strony, z drugiej miłość do jedzenia. Nie zawiódł się, bo już po pierwszej wizycie w tym bałkańskim kraju rozkochał się i w miejscowej kulturze, i w kuchni. Tak mocno, że wraca tam regularnie. Efektem tego zauroczenia jest książka „Burek na śniadanie - Serbia dla koneserów". O swojej fascynacji Serbią w Powiatowej Bibliotece Publicznej w Sieradzu opowiadał jej autor, dziennikarz i fotograf Agrymir Iwicki.

Zaczęło się od czarno-białej fotografii z wesela jego rodziców pokazującej… - jak do ślubu odprowadzała ich orkiestra dęta. A że od zawsze interesowałem się muzyką, chciałem posłuchać, zobaczyć coś takiego na żywo. Gdy tylko pojawiły się takie możliwości, pojechałem na największy festiwal trębaczy, który odbywa się w Guczy, małej miejscowości w środkowej Serbii.
Tam takie granie na żywo – jak przytakuje Agrymir Iwicki - jest w Serbii wszechobecne. - Towarzyszy każdej uroczystości. Każdy ma w swoim telefonie numer do kogoś z orkiestry. Wystarczy zadzwonić, chłopaki przyjeżdżają i grają. Serbia to prawdziwy raj dla melomanów.
Ten tytułowy burek – wypiek z francuskiego ciasta z farszem: mięsem, serem czy szpinakiem - to w przypadku autora książki jaki w pierwszym rzędzie? - To zależy od dnia. Generalnie z serem, ale jeśli wiem, że będę jadł o późniejszej porze to wolę z mięsem, bo jeszcze dłużej trzyma – odpowiada z uśmiechem. – To wspaniała potrawa. Nie znam człowieka, który po burku na śniadanie szybko zrobi się głodny.
A prócz burka? Serbia ma pewnie – i to dosłownie – niejeden smak? – Na pewno problem mogą mieć wegetarianie, bo tam króluje mięso i to w każdej formie. Wszystko co mogę polecić prócz ajvaru to dania mięsne. Inne przysmaki też oczywiście są, ale to wyjątki. Z drugiej strony mój ulubiony termin na wizytę w Serbii to wrzesień - gdy pędzi się rakiję i smaży ajvar.
Nie wnikając w dyskursy polityczne można powiedzieć, że Serbia wskutek ostatniego konfliktu na Bałkanach jest poszkodowana? Stała się takim krajem na uboczu, traktowana chociażby przez turystów tylko jako kraj tranzytowy, a nie wart zatrzymania się na dłużej? - Jest pomijana niesłusznie, no ale nie ma morza i to jest jej problem. Z drugiej strony jest idealnym krajem na przykład dla tych, którzy lubią turystykę górską, a dla tych, którzy nie lubią tłumów w górach – wręcz podwójnie.
Co można polecić początkującemu prócz oczywistej stolicy? – Ja sam do Belgradu dotarłem na samym końcu, po iluś tam latach jeżdżenia do Serbii, bo nie lubię dużych miast i nigdy mnie tam nie ciągnęło. Polecam więc góry, a jeśli ktoś lubi muzykę to wspomniany sierpniowy festiwal trębaczy w Guczy.
A ludzie? Jak to jest z gościnnością Serbów wobec Polaków? Na tych relacjach nie kładą się naloty NATO przeprowadzone w 1999 roku? W tej koalicji, która ich zaatakowała, był przecież i nasz kraj. – Większość nie zdaje sobie sprawy, że Polska jest w NATO, a jeśli nawet to wiedzą, że i tak nie mamy tam nic do powiedzenia. I jeśli ktoś jest winny, to Ameryka. To dla mnie było niesamowite jak można przyjąć obcego tak jak za zostałem przyjęty. Normą było, że wystarczyło przywitać się i za „dzień dobry” zostać zaproszonym na kawę albo kawę i rakiję, bo to idzie tam w parze. Absolutnie bez żadnego strachu, uprzedzenia wobec obcych – _przekonuje gość sieradzkiej biblioteki.
Jak z humorem dopowiada, słowiańskie dusze znajdą zawsze wspólny język.
- Znajomi, którzy są pierwszy raz w Serbii jak słyszą serbski mówią „ale podobny do rosyjskiego. A jak Serb słyszy polski, przysłuchuje się i mówi o naszym języku to samo.
Książka „Burek na śniadanie - Serbia dla koneserów” - jak wyjawia Agrymir Iwicki - zawiera materiały z kilku lat. Po tylu wizytach Serbia to wciąż studnia bez dna? _– Moja książka to bardziej rozwinięcie fotograficznego albumu, leksykon, wyjaśnienie pewnych spraw. Następna – co sugerował sam wydawca – powinna zawierać więcej reportażu. Na pewno jest wciąż dużo tematów do opisania, z samych ciekawostek kulinarnych da się napisać kolejną książkę. Na to jednak ewentualnie przyjdzie poczekać. Teraz zbieram materiały do książki o Bośni. Jak dobrze pójdzie powinna ukazać się za rok.

Agrymir Iwicki – ur. 1970, dziennikarz i fotograf, laureat BZ WBK Photo Press i Grand Press Photo. Przez 10 lat redaktor naczelny „Czasu Chojnic”. Serowar, miłośnik Bałkanów. „Burek na śniadanie” - książka podróżnicza o współczesnej Serbii, stanowiąca uzupełnienie tradycyjnych przewodników turystycznych; pozwala lepiej poznać i zrozumieć ten niedoceniany bałkański kraj.

O Bałkanach raz jeszcze w PBP

JUGOSŁAWIA Rozsypana Układanka - to kolejna opowieść poświęcona Bałkanom w PBP. Placówka zaprasza na spotkanie z Beatą i Pawłem Pomykalskimi, które odbędzie się w środę 28 listopada o godz. 18.

BEATA i PAWEŁ POMYKALSCY. Para w życiu i pracy. Razem podróżują, piszą i fotografują. Na stałe współpracują z kilkoma wydawnictwami, z którymi wydają przewodniki krajoznawcze, głównie po Bałkanach i Włoszech oraz albumy – przede wszystkim o architekturze i ukochanym Górnym Śląsku. Największą miłością darzą kraje byłej Jugosławii i to im poświęcają najwięcej swojego czasu. Są autorami pierwszego w Polsce przewodnika po Bośni i Hercegowinie wydanego przez wydawnictwo Rewasz. Ich ostatnią publikacją na temat tego regionu jest książka „Jugosławia. Rozsypana układanka”, wydana nakładem Bezdroży. Od niedawna prowadzą także fanpage Adventum – konkretnie o podróżach oraz bloga, na którym również dzielą się wrażeniami z odwiedzanych miejsc.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto