Kieleckim łabędziom nie potrzebna budka lęgowa. Para w parku to dwa... samce

- Ptaki powinny mieć schronienie. To jest bezmyślność. Osoby zarządzające parkiem mogłyby wykazać się odrobiną przyzwoitości. Łabędzie często krążą przy ulicy Zamkowej, nie mają gdzie się podziać – alarmuje nasz Czytelnik. Obawia się, że ptakom może stać się krzywda. Istnieje ryzyko, że wyjdą na ulicę i potrąci je samochód. Mężczyzna dziwi się, że od lat w parku nie ma już budki dla łabędzi.Okazuje się, że „domek" nie służył jednak ptakom jako schronienie. – Była to budka lęgowa. Zepsuła się kilka lat temu. Gdy przejmowaliśmy opiekę nad parkiem, już jej nie było. Łabędzie w ogóle z niej nie korzystały. To kaczki zrobiły w niej gniazda, a później zniszczyła się ze starości. Gdyby niezbędne było zbudowanie nowej, na pewno byśmy ją postawili bez względu na koszt – wyjaśnia Marian Skorodzień, kierownik zakładu konserwacji terenów zieleni i produkcji roślin Rejonowego Przedsiębiorstwa Zieleni i Usług Komunalnych w Kielcach.Dlaczego łabędziom nie była potrzebna budka? Wytłumaczenie jest proste. – Osoby, które poprzednio pracowały w zakładzie poinformowały nas, że kiedyś łabędzie tworzyły parę, ale niestety samica zdechła. Zakupiono wtedy kolejnego łabędzia i okazało się, że to samiec... – wyjaśnia.Potwierdza, że ptaki często wychodzą z parku, ale istnienie budki nie zapobiegłoby wędrówkom. Ostatnio jeden łabędź zablokował nawet dojazd do Domu Środowisk Twórczych. – Pamiętajmy, że to są dzikie ptaki. My tylko zapewniamy im schron na zimę. Nie powinniśmy zbytnio ingerować w ich życie. Nawet karmiąc je, ludzie wyrządzają im szkodę. Łabędzie powinny same szukać pożywienia. Trzeba pamiętać też o tym, żeby nie podchodzić do nich z dziećmi, bo mogą wyrządzić krzywdę. Łabędzie chodzą własnymi ścieżkami, zbliżają się do ulic, ale nie mamy na to wpływu. Tak samo zachowują się kaczki – tłumaczy Marian Skorodzień.