Z okazji imienin planowano otworzenie kanistra, który pozostawał nienaruszony w wodzie od stycznia 1945 roku. Podejrzewano, że wewnątrz jest słynny rosyjski bimber. - Nie udało się jednak kanistra otworzyć - mówi Jacek Kopczyński. - Mimo wielu prób, korek stawiał opór. Baliśmy się aby nie uszkodzić kanistra. Do jego otworzenia konieczne są specjalistyczne narzędzia.
Tymczasem trwają prace przy rekonstrukcji niecodziennego znaleziska. - Z wnętrza czołgu wywieźliśmy 52 taczki żwiru - zdradza Jacek Kopczyński. - Odkręciliśmy podstawę wieży. Około dwóch ton części zabezpieczyliśmy farbą antykorozyjną. Konserwowane są części mosiężne i aluminiowe. Dziś na 100 procent mogę powiedzieć, że czołg będzie jeździł. Po otworzeniu komory silnikowej okazało się, że jej naprawa nie stworzy większych trudności. Potrzebny jest tylko czas i cierpliwość. Problemem mogą być cztery sprężyny w zawieszeniu czołgu.
Przy okazji obejrzeliśmy część znalezionych wieżyczce i zakonserwowanych trofeów. Były to klucze produkcji niemieckiej, rosyjskiej, brytyjskiej i amerykańskiej. Ponadto mydelniczka, oliwiarka, dwie manierki, trzy szczoteczki do zębów, nóż polskiej firmy Gerlach z Drzewicy, wycior do czyszczenia broni oraz lornetka. Zachowało się też część rzemiennego paska do lorynetki z wyrytym imieniem Jura.
- Jeśli chodzi o los załogi, to wiemy, iż byli to młodzi ludzie - mówi Janusz Zgit, pasjonat militariów. - Mieli po około 18 lat. To byli wykształceniu ludzie. Jeden z nich wpisał się do pamiętnika warcianki, w Warcie bowiem przez jakiś czas mieszkali, poetyckim językiem. Wszyscy przeżyli wojnę. Za pośrednictwem rosyjskich pasjonatów militariów próbujemy dociec dalszych losów załogi.
- I jeszcze rozszyfrowaliśmy napis na wieży czołgu - mówi Jacek Kopczyński. - To nie było żadne tam Za Stalina czy Za Rodinu, a jedynie skład płynu w chłodnicy.
Jacek Kopczyński przy okazji imienin chwali się swoim innym trofeum. To tankietka TKS. - Najlepsza na świecie, choć w Polsce są jeszcze co najmniej trzy - mówi z dumą właściciel. - Dlaczego najlepsza? Bo znakomicie zrekonstruowana. Ma dobrze zachowane elementy firmy Marciniak, jak choćby odwracalny peryskop. Firma Marciniak współtworzyła nawet średni bombowiec Łoś. Tankietka, wyprodukowana prawdopodobnie w roku 1936, trafiła do mnie 22 czerwca 2005 roku.
Przywiozłem ją z Norwegii. Była aż za kołem podbiegunowym. W czasie działań wojennych pracowała na lotnisku. Po zakończeniu działań wojennych Norweg dostał ją jako rekompensatę za utracone mienie. Służyła mu jak ciągnik rolniczy. Pięć lat z nim negocjowałem, aby ją odsprzedał. Kiedy już byłem na finiszu, do akcji wkroczył amerykański kolekcjoner. Byłem jednak szybszy. Proszę jeszcze zwrócić uwagę na przedni pancerz tankietki. Są ślady po kulach. Jeden z pocisków wdarł się do środka. Najpewniej obaj czołgiści zginęli. Mam duży sentyment do TKS, bo to przecież polski pojazd.
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?