Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Feralna droga w Brąszewicach

Paweł Gołąb
Feralna droga w Brąszewicach
Feralna droga w Brąszewicach Fot. Karol Rajewski
Feralna droga w Brąszewicach. Śmiać się czy płakać? Takie pytanie zadawać sobie mogą mieszkańcy Brąszewic, którzy obserwują, co dzieje się z odnowioną za unijne pieniądze powiatową drogą przebiegającą przez centrum ich wsi. Bo nową nawierzchnią położoną kilka lat temu przyszło się im cieszyć niezbyt długo.

Feralna droga w Brąszewicach. Ta najpierw popękała, potem po poprawkach zaczęła się roztapiać na słońcu. Remonty na nic się jednak zdały. Droga i w tym roku w letnie dni zaczęła zamieniać się w smołowatą maź i niszczeć. I to tak bardzo, że zdaniem niektórych sprawie powinni się przyjrzeć śledczy. Administrator tłumaczy, że to efekt nieszczęśliwej metody, którą przyszło na mocy obowiązujących w czasie trwania inwestycji zastosować przy budowie drogi. I zapowiada kolejny lifting, po którym sytuacja ma wrócić do normy.
- Jadąc zabieramy po kawałku tę drogę do domu – mówią nie ukrywając ironii mieszkańcy Brąszewic.
Ostatnie powody do zjadliwych opinii pojawiły się, gdy wróciły upalne dni. Tak jak przed rokiem asfalt zaczął „pływać”, z czego wynikało, że poprawki poszły wniwecz.
- Kilka tygodni temu na drodze domalowano brakujące pasy i wszystko było by dobrze, gdyby nie to, że po chwili zasypano malunki grysem, który całkowicie zniszczył oznakowanie i kolejny raz trafił w olbrzymich ilościach do kanalizacji deszczowej. A ubytki nie zostały uzupełnione. W mojej ocenie mogło dojść tutaj do rażących zaniedbań i nieprawidłowości – wytyka Karol Rajewski, radny powiatu sieradzkiego z PiS, który po monitach ze strony mieszkańców i wizycie na miejscu postanowił zainterweniować w sprawie przypominając, że cała inwestycja licząc prawie 5,5-kilometrowy odcinek do Czartorii kosztowała 5,3 mln zł. - Jestem w szoku i sam nie wiem, czy sprawą nie powinna zainteresować się już prokuratura.

Feralna droga w Brąszewicach. Skąd problemy?

Ich źródło, jak wynika z tłumaczeń ze strony administratora, czyli Powiatowego Zarządu Dróg w Sieradzu pozostaje niezmienne. Przypomnijmy więc idąc śladem naszych wcześniejszych publikacji, których w sprawie feralnej drogi nie brakowało. Gdy na świeżo położonej nawierzchni pojawiły się pęknięcia, a w ślad za tym ekipy remontowe, by zalepić pojawiające się dziury administrator wyjaśniał, że nie było to efektem fuszerki. Bo zawiniła metoda, którą zastosowano przy budowie drogi, ale zgodnie z ówczesnymi przepisami. A ta „zakładała, by na nowo budowanych drogach ostatnia z warstw zwana ścieralną była bardziej sztywna. To po to, by na asfaltowych traktach nie tworzyły się koleiny, które przez lata były prawdziwą zmorą polskich kierowców. Warstwa jest mniej szczelna, a co za tym idzie, mniej podatna na ugięcia. Sęk w tym, że to rozwiązanie sprawdza się na drogach bardziej uczęszczanych. A na tych o mniejszym ruchu nie zdało to egzaminu. Tam gdzie występuje brak tak zwanego zajeżdżenia pojawiają się pęknięcia i to w dużej ilości. Tak stało się w Brąszewicach. Dolne warstwy drogi zachowują się normalnie, ale ta ścieralna popękała. Dlatego postanowiliśmy ją uszczelnić – tłumaczył Robert Piątek, dyrektor PZD”.
Gdy emulsja w ub. roku zaczęła się topić usłyszeliśmy, że problemy – te wcześniejsze jak i poźniejsze -z drogą w Brąszewicach na blisko dwukilometrowym sprawy są powiązane.
– Najlepiej emulsję kłaść do końca sierpnia. Wtedy odparowują z niej składniki lotne, emulsja otacza grys, a ten lepiej przykleja się do podłoża. Ponieważ roboty zostały przeprowadzone później, z przyczyn technicznych należało dać większą ilość emulsji, co niestety się zemściło teraz, gdy zapanowały tak wysokie temperatury, bo ta się roztapia. Czy to było w takim razie błędem? Nie można tego tak określać. Nie mieliśmy wyboru, bo nie chcieliśmy dopuścić do tego, by nawierzchnia dalej pękała i zimą, która jest najgorsza dla nawierzchni, rozsadzała ją zamarzająca woda – tłumaczył dyrektor.
I zapowiadał, że to co zostało zniszczone, będzie naprawione wspomnianą metodą, ale o właściwym czasie i przez firmę prowadzącą poprzedni remont (kosztował 50 tys. zł) w ramach gwarancji, więc dla administratora bez dodatkowych kosztów. Problemy miały zniknąć, ale w tym roku znów się pojawiły. Co więc stało się teraz? Jak zapewnia Robert Piątek droga została posypana samym grysem, by ten wchłonął nadmiar emulsji. I zapowiedział, że pojawiające się kolejne ubytki tam, gdzie dalej zaczęła wypływać, będą poprawione w ramach gwarancji przez wykonawcę, która obowiązuje jeszcze do kolejnego roku. I ewentualne poprawki będą prowadzone do skutku.
Feralna droga w Brąszewicach. - Nie jest to niegospodarność, a nieszczęśliwy zbieg okoliczności – podkreśla Robert Piątek przywołując przykład drogi Gruszczyce-Błaszki robionej podobną metodą jak ta w Brąszewicach i poprawianej, ale o właściwym czasie. – Tam wszystko jest w porządku i nie wyszła kropla emulsji. Sprawę można składać i do prokuratury, bo tam złożę podobne wyjaśnienia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto