Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Batalia o transport publiczny. Ulgi i niektóre linie znikną, jeśli samorządy nie opracują planów

Paweł Gołąb
Fot. Paweł Gołąb
Znikną ulgi w przejazdach dla uczniów czy niepełnosprawnych, a do niektórych miejscowości autobusy przestaną dojeżdżać w ogóle. Taki czarny scenariusz jest możliwy w związku ze zmianą przepisów dotyczących organizacji publicznego transportu. Państwo zgodnie z nimi scedowało ów obowiązek na samorządy, a te choć dostały czas na przygotowanie się do nowych zasad z racji nieprecyzyjnych zapisów ustawy nie zawsze kwapiły się do opracowania planów, na podstawie których system ma działać po nowemu. W efekcie pasażerów może czekać prawdziwy chaos i udręka.

Zawirowania to efekt ustawy o publicznym transporcie zbiorowym z 16 grudnia 2010 roku. Część jej przepisów, co może spowodować wspomniane problemy, wejdzie w życie z początkiem 2017 roku. W jej myśl uchylone zostaną dotychczasowe rozwiązania dotyczące uprawnień do ulgowych przejazdów i od stycznia o rekompensatę za ich honorowanie wystąpić będzie mógł nie każdy przewoźnik, a tylko taki, który podpisze umowę z organizatorem transportu publicznego.
Poproszony o komentarz w tej sprawie Sławomir Gozdalik, prezes Zarządu PKS Sieradz, czyli największego publicznego przewoźnika w regionie potwierdza fakt fundamentalnych zmian w komunikacji publicznej. Do tej pory – jak wyjaśnia - za publiczny transport zbiorowy odpowiadało państwo, ponieważ każdy przewoźnik spełniając wymogi określone w ustawie z dnia 6 września 2001 r. o transporcie drogowym jest przewoźnikiem publicznym , a zatem musi honorować ustawową ulgę przyznaną ustawą z dnia 20 czerwca 1992 r. przez Sejm RP. - Od 1 stycznia 2017 roku to się zmienia. To samorządy stają się odpowiedzialne za tę komunikację na swoim terenie. Wszyscy przewoźnicy przestają działać na dotychczasowych zasadach, ponieważ wszystkie zezwolenia na obecne linie komunikacyjne wygasają 31 grudnia 2016 roku. Jeśli właściwa jednostka samorządu terytorialnego nie przygotuje planu i nie określi potrzeb komunikacyjnych, to po prostu nie będzie komunikacji publicznej – _odpowiada Sławomir Gozdalik, prezes Zarządu PKS Sieradz.
Jakie konsekwencje może to oznaczać dla pasażera? _–Bardzo poważne –
nie wątpi szef sieradzkiego PKS wskazując, że ta podstawowa to utrata ustawowych ulg w przejazdach, bo bez postawy prawnej w postaci planu transportowego i nie wyłonienia operatora publicznego transportu zbiorowego zwyczajnie znikną. – Taniej jeździć nie będą mogli nie tylko uczniowie czy studenci, ale także kombatanci, niepełnosprawni i ich opiekunowie czy niewidomi i ich przewodnicy. Jest wiele grup, które te uprawnienia mogą stracić z marszu. W przypadku powiatu sieradzkiego samych uczniów z miesięcznymi biletami ulgowymi jest około 3,5 tys.
Ale –jak informuje nasz rozmówca istnieje jeszcze jedno poważne zagrożenie. - Dużo przewoźników wycofa się z mało rentownych linii. Nikt nie będzie wykonywał przewozów w miejsca i w godzinach, gdzie jest mniej pasażerów. Duża część społeczeństwa zostanie za jednym zamachem odcięta od komunikacji publicznej, którą takie przedsiębiorstwa jak PKS-y – wykonują, bo zarabiają na innych działalnościach i rentownych liniach i dokładają do nierentownych przewozów. Jeździmy w niektóre zakątki choć tam nie ma ekonomii. Dla ludzi, spełniając misje społeczną, bo nie chcemy ich odcinać od komunikacji. Pokładanie nadziei, że tę lukę wypełni przewoźnik komercyjny jest złudne. Nigdy nie pojedzie na nierentowny odcinek.
Planu, mimo że mija czas na jego opracowanie, nie ma jeszcze m.in. w powiecie sieradzkim. Starosta sieradzki Mariusz Bądzior zapewnia, że samorząd z tym zadaniem ruszył z miejsca. - Został wyłoniony wykonawca i podpisana z nim umowa. Teraz czekają nas konsultacje z włodarzami gmin, by wskazać przewoźnikowi, że w to czy to miejsce będzie musiał dojechać, mimo że ekonomicznie to nie jest uzasadnione. Myślę, że do końca września wszystko powinno być u nas poukładane.
A czemu tak późno samorząd się za to zabrał? Przecież dano parę lat. – Te przepisy nie są do końca jednoznaczne, że to akurat starostwo powinno mieć taki plan – odpowiada Mariusz Bądzior. - My to robimy trochę na wyrost, bo czekamy chociażby na to, w jakim kierunku pójdą zmiany, o które wystąpił do ustawodawcy Związek Powiatów Polskich. Nie chcieliśmy jednak postawić w mieszkańców w sytuacji, że nie będą mieli dopłat do przejazdów.
Do zmian – jak z kolei zapewnia Urząd Marszałkowski w Łodzi – przygotowało się także województwo. - Marszałek dostrzegając istotę problemu na etapie konsultacji społecznych projektu planu transportowego zorganizował spotkanie wszystkich przedstawicieli powiatów z Łódzkiego. Następnie w związku z wątpliwościami interpretacyjnymi ustawy, czy powiaty mogą być organizatorami publicznego transportu zbiorowego, wystąpił do Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa z prośbą o wydanie opinii prawnej.
Z przesłanego stanowiska ministerstwa wynika, iż organizator publicznego transportu zbiorowego, który ma liczbę mieszkańców poniżej progu wskazanego w ustawie (w przypadku powiatu –poniżej 80.000) może organizować przewozy użyteczności publicznej bez planu transportowego. Ale zgodnie z ustawami ustrojowymi (o samorządzie gminnym, powiatowym czy województwa) wtedy linie użyteczności publicznej powinny zostać wyznaczone np. w formie uchwały.
W przypadku województw – jak informują służby marszałka - obowiązek sporządzenia planu już obligatoryjny i Województwo Łódzkie taki (do roku 2020 z perspektywą do roku 2030) przyjęło 27 października 2015 roku. - Wskazano w nim kierunki rozwoju publicznego transportu zbiorowego województwa oraz wytyczne dla jednostek samorządu terytorialnego niższego szczebla jakim są powiaty. Podkreślić należy, iż ustawa nie nałożyła na marszałków obowiązku ani nie delegowała możliwości sprawowania nadzoru nad innymi jednostkami samorządu w zakresie organizowania przewozów publicznych. Zatem podjęcie decyzji w tej sprawie stanowi suwerenne działanie każdej jednostki samorządu terytorialnego.
Czy rządowa strona dostrzega zgłaszane problemy i jest przygotowana na ich rozwiązanie, by nie doszło do komunikacyjnego chaosu? Jak przypomina rzecznik prasowy Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa Elżbieta Kisil, ustawodawca przewidział blisko 6 letni okres przejściowy na przygotowanie się do zmian. - Organizatorami właściwymi ze względu na zasięg lub obszar przewozów są jednostki samorządu terytorialnego. Jednostki te najlepiej definiują i znają potrzeby lokalnych społeczności i podejmują działania w celu jak najlepszego zorganizowania sieci połączeń dla mieszkańców. W tym celu mogą też, na zasadzie dobrowolności, podejmować współpracę w zakresie tworzenia np. związku międzygminnego, związku powiatów, związku powiatowo-gminnego jak i związku metropolitalnego oraz zawierać porozumienia w zakresie powierzania zadania organizacji publicznego transportu zbiorowego pomiędzy gminami, powiatami i województwami. MIiB analizuje sygnały zgłaszane przez samorządy dotyczące wdrażania przepisów ustawy. Ponadto w Senacie RP zostały podjęte wstępne prace nad jej nowelizacją. Szczegółowy zakres zmian, który ma być odpowiedzią na najczęściej sygnalizowane problemy, jest obecnie przedmiotem analiz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto