Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Adwokacki głos w imieniu zwierząt. Sieradzanka Karolina Kuszlewicz uznana za najlepszego młodego prawnika w Polsce

Paweł Gołąb
Fot. archiwum prywatne
Sieradzanka Karolina Kuszlewicz została uznana za najlepszego prawnika młodego pokolenia w Polsce w rankingu Rising Stars- Prawnicy Liderzy Jutra. W głównej mierze za działalność na rzecz ochrony zwierząt.

Ulubiona potrawa świąteczna Karoliny Kuszlewicz to pewnie karp w… prawie?
- Karp zgodny z przepisami, czyli z zachowaniem zasad jego humanitarnego traktowania.
Czemu trzeba było tak walczyć w tej sprawie? Nie było określonych zasad w tej kwestii?
- Zakaz znęcania nad zwierzętami jest unormowany w przepisach i to od wielu lat. Ustawa o ochronie zwierząt chroni wszystkie kręgowce, w tym karpie. Co więcej, od 2012 roku obowiązuje przepis mówiący, że znęcaniem jest transport lub przetrzymywanie żywych ryb w celu sprzedaży bez dostatecznej ilości wody. Jest nim także przetrzymywanie zwierząt, które uniemożliwia zachowanie ich naturalnej pozycji ciała, a w praktyce przecież ryby te są często po prostu wykładane - również warstwowo - na ladę, do koszyków czy skrzynek. Nie trzeba być prawnikiem, żeby wiedzieć, że nie jest to naturalna pozycja dla tych ryb. Określono ponadto, że znęcaniem jest transport powodujący zbędne cierpienie lub stres zwierząt, a przecież przez lata karpie lądowały w torbach foliowych bez wody, często jednorazówkach, których normalnie używamy na pakowanie cukru czy ziemniaków. I tak przenoszone były i są niestety często nadal, do domów. I znów logiczne jest, że taka jednorazówka oblepiająca ciało, pozbawiona wody, zawiązana dostarcza rybie cierpień. Ta sprawa stała się dla mnie tak ważna nie dlatego - jak często zarzucają mi przeciwnicy - że mam nadwrażliwość na punkcie ryb. A ze względu - prócz ludzkiej empatii - zadziwienia, że coś jest ustawowo zakazane, a my od lat tego nie dostrzegamy. Po co przepisy, których nie stosujemy? Normalnie, jeśli jest prawo, to go przestrzegamy, bo inaczej czekają nas konsekwencje i w większości spraw tak to właśnie wygląda. Tu mamy swoistego rodzaju fenomen, gdzie przepisy mówią swoje, a praktyka swoje.
Co w takim razie udało się w tej kwestii wywalczyć? Bo nie doszło przecież do zaostrzenia przepisów.
- Te się nie zmieniły, bo nie o to chodziło w sprawie. Celem było pokazanie, że na podstawie tych przepisów, które mamy dziś, nie wolno znęcać się również nad karpiami. I to się udało dzięki wyrokowi Sądu Najwyższego, który zapadł 13 grudnia 2016 roku. Sprawa dotyczyła złego traktowania karpi, podobna do setek zgłaszanych do organów ścigania, którą prowadziłam dla pewnej organizacji pozarządowej. Była dwukrotnie umarzana, bo nie dopatrywano się w niej przestępstwa, a i sądy nie uwzględniły naszych racji i nie stanęły po stronie zwierząt, bo w obu sądowych instancjach przegraliśmy. Ale uparliśmy się, by sprawę wyjaśnić i nie zgadzając się z taką interpretacją prawa, doszliśmy aż do Sądu Najwyższego, składając tu kasację. Tu przychylono się do naszych argumentów, Sąd Najwyższy poprał to, że karpie zasługują na humanitarne traktowanie! Ten wyrok ma przełomowy charakter dla stosowania prawa, które mamy od lat.
Co stwierdził Sąd Najwyższy?
- Rozprawił się z wieloma błędami w interpretowaniu ustawy o ochronie zwierząt. Po pierwsze wskazał na truizm, który jednak był potrzebny do wygłoszenia, że naturalnym środowiskiem karpia jest woda i zasadą powinno być, że w wodzie jest trzymany i transportowany. Stwierdził również, że fakt, iż w danych okolicznościach zwierzę może przeżyć nie znaczy, że nie cierpiało, a w ten nieprawidłowy sposób wcześniej często interpretowano ustawę o ochronie zwierząt. Za błędne uznał myślenie, że skoro ryba po transporcie w jednorazówce wrzucona do wody odżyła, to nic się nie stało. Czy nie jest to słuszne? Takie traktowanie w odniesieniu do psa byłoby dla nas proste do oceny. Jeśli przez 10 dni będziemy go głodzić, potem nakarmimy, potem znowu zrobimy sobie przerwę, a zwierzak przeżyje tak trzy miesiące, to ta sytuacja nie będzie dla nas w porządku. Wobec karpi panuje mylne przekonanie, że „oddychają przez skórę”, co niestety nie pomaga w ich ochronie. Potrafią, ale w ograniczonym zakresie, bo rzędu maksymalnie 20 procent, co nie jest komfortowe ani zgodne z zasadą humanitarnego traktowania zwierząt. Wyobraźmy sobie znowu, że nasz pies ma dostęp do 20 procent potrzebnego tlenu, przeżyje, ale czy nie cierpi? Co więcej Sąd Najwyższy stwierdził również, że życzenie klienta odnośnie tego jak ma być zapakowana ryba nie zwalnia sprzedawcy z dochowania przepisów.
Orzeczenie Sądu Najwyższego jest już od pewnego czasu. Coś się zmieniło w postrzeganiu tej kwestii? Żywe karpie są przecież wciąż dostępne w sklepach.
- Jak to się zmieni w praktyce zobaczymy po sprawach wszczętych już po tym wyroku. Ale już teraz zawiadomień o popełnieniu przestępstwa jest wielokrotnie więcej niż w latach ubiegłych. To znaczy, że coraz więcej ludzi dostrzega problem i reaguje, bo widzą, że ktoś stanął po ich stronie. A same sądy będą teraz miały jednoznacznie zinterpretowane prawo przez Sąd Najwyższy, co powinny brać pod uwagę w trakcie orzekania. Jestem więc pewna, że to zmieni praktykę. Przekonanie, że trzeba tego karpia przynieś na święta żywego, że ryby głosu nie mają i niczego nie czują.
Co nas powinno zaniepokoić, gdy wchodzimy do sklepu?
- Sam fakt, że w sklepie są sprzedawane żywe ryby, nie jest przestępstwem, nie możemy więc reagować z automatu. A wtedy, gdy są trzymane bez wody, w nienaturalnej pozycji, pakowane do jednorazówek. To dopiero jest przestępstwo, które warto zgłosić policji.
To nie jest więc – żeby uspokoić miłośników karpia na wigilijnym stole - zamach na tradycję i nasze gusta kulinarne tylko bitwa o to, by w drodze od sklepu do domu, był traktowany humanitarnie?
- To nie jest rozmowa o tym, czy karp ma być na stole czy nie, tylko kwestia godnego traktowania zwierząt. Zresztą nie tylko ryb. Tam, gdzie człowiek może skrócić ich cierpienie, trzeba to zrobić. Tradycja nie nakazuje nam przecież składać karpia w ofierze. Można pójść do sklepu i kupić uśmierconą już rybę. Żadnego innego zwierzęcia nie nabywamy żywego w supermarkecie.
Ta batalia została dostrzeżona, stąd niedawne prestiżowe wyróżnienie – pierwsza nagroda w konkursie Rising Stars – rankingu najlepszych prawników młodego pokolenia w Polsce.
- Tak, jako adwokat prowadzę swoją kancelarię i ta nagroda była związana z moją działalnością w zakresie prawa gospodarczego, doradztwa legislacyjnego, ale w dużym stopniu właśnie ze względu na zaangażowanie w prawną ochronę zwierząt, prowadzenie tego typu spraw i edukacyjne działania. W uzasadnieniu podkreślono, że postawiono wyeksponować wartości. Chciano pokazać, że prawo powinno być wrażliwe, dostrzegać nie tylko suchy przekaz, ale ideę, która za nim stoi. W tym rankingu chodzi również o pewną innowacyjność w patrzeniu na prawo i na pewno fakt, że prowadzę, chyba pierwszego w Polsce, adwokackiego bloga o ochronie zwierząt – również miał znaczenie.
To dało pewnie dodatkowy uśmiech na twarzy?
- Przy każdej sprawie staram się pamiętać, że rolą adwokatów jest ochrona dobra, które stoi za daną osobą czy zwierzęciem. Bardzo wierzę w to, że w prawie możemy mówić o wartościach i wrażliwości nazywając cierpienie cierpieniem, a krzywdę krzywdą. Konkurencja w konkursie była fenomenalna. Znalazłam się w gronie prawników obsługujących wielomilionowe transakcje, międzynarodowe arbitraże, ogromne podmioty gospodarcze. Panuje pewne przekonanie, że o prestiżu, czy karierze prawnika decyduje finansowa waga spraw, a teraz – w tak ważnym konkursie – wyraźnie postawiono na wartości. To dla mnie wielki zaszczyt i satysfakcja. Po to wybierałam studia prawnicze, by walczyć w takich sprawach.
Możemy więc śmiało powiedzieć, że sieradzanka jest najwybitniejszym młodym prawnikiem w Polsce? Jakie to uczucie? Bo to wielka sprawa nie tylko zawodowa, ale pewnie i osobista.
- Bardzo utwierdzająca w przekonaniu, że wybrałam dobry kierunek w tym, co robię. Bo ta ścieżka - mniej dochodowa i traktowana z tego względu mniej prestiżowo - jest nietypowa. Oprócz prowadzenia zwykłej kancelarii, staram się edukować o prawie, przekonywać ludzi, by się go nie bali i mieli większe zaufanie. Nagroda potwierdziła, że warto robić to, w co mocno się wierzy, bo to z czasem zostanie dostrzeżone.
Ta wrażliwość znikąd się nie wzięła. Skąd chociażby zamiłowanie do zwierząt?
- Ja to dostałam w wychowaniu z domu, szczególnie od mojej babci, która łączy wrażliwość z logiką matematyczki, bo takie ma wykształcenie. Byłam uczona empatii do ludzi i zwierząt. Dzięki temu wiem, że żadna sprawa nie jest oczywista. Na każdą składa się wiele okoliczności, które należy wziąć pod uwagę. Każda dla danej osoby jest najważniejsza i adwokat powinien z wielkim szacunkiem odnosić się do emocji klienta, dać mu poczucie bezpieczeństwa w przejściu przez sądową procedurę. Ludzie są przekonani, że prawo nie należy do nich tylko do sądów czy adwokatów, staram się więc w ten sposób zmienić to postrzeganie.
Ta wrażliwość pomaga w zachowaniu w twardym zawodzie adwokata traktowanego nierzadko jako bezduszny, cząstki człowieczeństwa?
- To na pewno pomaga, powoduje zadawanie sobie pytań, nie pozwala wpaść w automatyzm i znieczulicę. Walka o prawa zwierząt daje mi równowagę. Jeśli ma się wrażliwość wobec nich, to ma się nią i wobec ludzi.
A harcerski etap też ją rozbudził?
- Bycie w ZHP bardzo pomogło mi w zawodowym życiu. Nauczyło mnie nie tylko wrażliwości, ale i pokazało jak o niej uczyć. Nauczyło dostrzegać, że w każdej grupie jest dużo osobowości. Nauczyło dobrej organizacji pracy i robienia czegoś więcej niż niezbędne minimum. Harcerze zawsze patrzą na świat szerzej i szukają możliwości, by zrobić coś dobrego.
Sprawa karpi uregulowana, ale to nie koniec walki o prawa innych zwierząt?
- Tych spraw jest niestety wciąż mnóstwo. Spójrzmy na cyrki. Tych z żywymi zwierzętami mamy w Polsce 17. Działają legalnie. Niestety, bo moim zdaniem już dawno minął czas, by bawiły nas dzikie zwierzęta. A konie z Morskiego Oka? Przeciążanie zwierząt pociągowych, zwłaszcza po to, by wciągnąć na górę turystów, również jest naganne, a batalia o te sprawy wciąż trwa, choć sprawa jest ewidentna i wystarczyłoby odważniejsze stosowanie istniejącego prawa, by problem rozwiązać. Psy łańcuchowe? Przepisy mówią, że na uwięzi nie można ich trzymać dłużej niż 12 godzin na dobę, a wystarczy rozejrzeć się, by stwierdzić, że to stały element ich życia. W tym przypadku prawo jest trudno egzekwowalne, bo ciężko to udowodnić, wypadałoby więc je zmienić. Tej pracy na pewno nie braknie.
Co daje codzienną satysfakcję w tej pracy?
- Na pewno skrzydeł dodają wygrane sprawy. Ale nie tylko. Pisze do mnie wiele osób w sprawie praw zwierząt dziękując za pomocne wskazówki, dzięki którym udało się przykładowo uwolnić psa z łańcucha. To coś, co daje kompletną wiarę w sens tego, co robię. Każde zwierzę czy człowiek ochroniony przed przemocą, to nie tylko prawna, ale moralne wygrana…

Karolina Kuszlewicz - adwokat i...

W Sieradzu ukończyła SP nr 10 i liceum Jagiellończyka, a studia prawnicze na Uczelni Łazarskiego w Warszawie. Obecnie praktykuje w stolicy, ale sprawy prowadzi także w rodzinnym Sieradzu.
Specjalizuje się m.in. w sprawach związanych z szeroko pojętą ochroną zwierząt (postępowania karne, administracyjne, cywilne), więcej na kancelariakuszlewicz.com
Członkini Komisji Legislacyjnej przy Naczelnej Radzie Adwokackiej (NRA). Posiada również kilkuletnie doświadczenie w zakresie doradztwa legislacyjnego na rzecz największych spółek SP.
Członkini Zespołu ds. Kobiet przy NRA, autorka publikacji w zakresie prawa gospodarczego, współautorka publikacji „Umowy gospodarcze w przykładach i wzorach", mającej status bestselleru trzeci rok z rzędu.
Wykładowczyni na aplikacji adwokackiej przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Warszawie.
W listopadzie 2017 roku otrzymała 1. nagrodę w rankingu Rising Stars - Prawnicy Liderzy Jutra 2017r., uznana w tym rankingu za najlepszego prawnika młodego pokolenia w Polsce
Prowadzi bloga , którego celem jest edukacja prawna w zakresie ochrony zwierząt.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto