Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

72 lata w zakonie, czyli siostra Jana w przedsionku nieba

Dariusz Piekarczyk
Siostra Jana
Siostra Jana Fot. Dariusz Piekarczyk
Siostra Jana z sieradzkiego klasztoru sióstr urszulanek ma 89 lat. 26 listopada 1946 roku przekroczyła, wraz z koleżanką, mury sieradzkiego klasztoru. Jest tu, z krótkimi przerwami, do dziś. To jedna z najstarszych urszulanek po ślubach wieczystych.

Przyjechałam tu z białostockiego – mówi z uśmiechem. – Mieszkałam we wsi Nowosady, jakieś 20 kilometrów od Białegostoku. Byłam najmłodszą z trojga dzieci Stanisławy i Józefa Mordasiewiczów, a moje cywilne imię to Marianna. Nasza wieś to była taka katolicka wysepka wśród prawosławnych miejscowości. Do szkoły chodziłam do wsi Żuki, a tam sami prawosławni. Ale wszyscy w spokoju żyliśmy, nikt nikomu nie wadził.
Co pamięta z tamtych czasów?
– U nas śpiewny naród. W naszej wsi była góra, w wolnej chwili ludzie tam wychodzili, siadali i śpiewali. Szli utrudzeni z z pola i też był śpiew – opowiada.
Wrzesień 1939 roku był jak czarna noc po kolorowym dzieciństwie. Siostra Jana do dziś pamięta polskich żołnierzy uciekających nocami na wschód. Wychodziła z rodzicami przed furtkę i dawała im jedzenie.
– I przyszedł ranek, a wraz z nim pojawili się Niemcy – mówi siostra. – Przychodzili do nas po sałatę, jajka, a przynosili cukier. Po nich pojawili się Ruscy. O, ci to dopiero wyrabiali, kradli na potęgę. Ale długo u nas nie byli, bo przenieśli się do Białegostoku. W czerwcu 1941 roku, pamiętam że była to niedziela, Niemcy zrzucili bomby na Białystok. Ruscy uciekali na wschód na potęgę, do pociągów się nie mieścili. Tyle z wojny pamiętam.
Jak było z powołaniem Marianny?
– Od maleńkości lgnęłam do Boga – kontynuuje siostra Jana. – Ciągnęło mnie do kościoła, a ten był w pobliskim miasteczku Zabłudów.
– Inne dzieci nie chodzą tyle do kościoła, a ty być ciągle chodziła – dziwiła się jej matka.
Ale to nie był tylko kościół. W obejściu rodziców była altanka obrośnięta zielskiem. Marianna stawiała wewnątrz figurkę Matki Boskiej i modliłam się.
Po zakończeniu wojny przyjechała do nich w odwiedziny krewna Jadwiga, która była przed wojną w klasztorze w Wilnie.
– Też bym tak chciała, tak jak ciocia w habicie – powiedziała jej o swoim marzeniu Marianna.
Ciocia wyjechała, ale napisała list, że Marianna czekać na wiadomość, bo jest jeszcze niepełnoletnia.
– A tu nagle kolejny kłopot – wspomina siostra Jana. – Pochwaliłam się koleżance Stasi, a ona na to, że też chce do klasztoru.
Pewnego dnia wyruszyły pociągiem z Białegostoku, gdzieś około północy. 26 listopada 1946 roku w nocy przekroczyły progi sieradzkiego klasztoru.
– Do dziś jesteśmy w zgromadzeniu, ale Stasia w Warszawie. Wtedy było to z osiemdziesiąt sióstr. Zresztą i powołań było więcej, gdzieś z 30 rocznie, a teraz z pięć – wspomina siostra Jana. – Matką przełożoną był wtedy siostra Magdalena Ziemacka. Potem był nowicjat w Pniewach, śluby czasowe w 1950 roku i Sieradz. Przy okazji ślubów powiem o swoim imieniu zakonnym Jana, bo to przecież imię męskie. Wtedy nie wybierało się imienia. Niektóre dziewczęta to nawet płakały, bo jak któraś dostała imię Prokopa, to i trudno się dziwić.
Pierwsze powojenne lata spędzone w sieradzkim klasztorze siostra wspomina z nostalgią.
– Było w nas dużo radości, wesela. Podczas rekreacji śpiewałyśmy, urządzałyśmy przedstawienia. Nikt nie chodził ze spuszczoną głową. A czasy były ciężkie, same w ogrodzie orałyśmy, kosiłyśmy. Ubrane najczęściej w liche habity, nieraz z podszewek. Ja trafiłam do tkalni, lubiłam swoja pracę. Wyrabiałyśmy kilimy, poduszki, wszystkie z sieradzkimi wzorami. Siostra Korenz chodziła od wsi do wsi i zbierała wzory.
Siostra Jana widzi też różnicę między latami powojennymi i obecnymi czasami.
– Teraz niektóre siostry mają większe wymagania, nie są takie uładne, ofiarne. Ale to normalne, bo przecież świat też się zmienia. Ale bywa, że siostry rezygnują, odchodzą, nieraz nawet po ślubach, a to już mi trudno zrozumieć.
Jakie jest Boże Narodzenie u sieradzkich urszulanek? W refektarzu rozstawione są cztery duże stoły.
– Każda z nas ma swoje stałe miejsce przy stole. Młodsze siostry obsługują nas, a obsługują pierwszorzędnie. Siostro to, siostro tamto – pytają. I migiem podają. Czuję się szanowana. Do stołu siadają też z nami zaproszeni goście. Jacy? Czasem ktoś z bliskich przyjedzie do sióstr, zapraszamy też samotnych. Wigilia rozpoczyna się odczytaniem listy matki generalnej. Potem głos zabiera nasza matka przełożona, składa wszystkim życzenia, a potem to już gwar zaczyna się na całego i spokojnie trwa z godzinę. Bo przecież wszyscy składają sobie życzenia. I w końcu siadamy do stołu. Między daniami kolędy. Ja to szczególnie lubię taką „Do stajenki się zleciały ptaszki duże, ptaszki małe”. Potrawy wigilijne? Bardzo lubię kutię, jeszcze z domy rodzinnego. Tyle, że u nas kutii nie ma, bo siostry nie potrafią jej zrobić. Ale jakie robią makowce, przepyszne. Za to pierniki nie za bardzo lubię.
Kiedy siostra idzie na Pasterkę, zawsze ma w pamięci tą z dzieciństwa, na którą nie zawsze mogła pójść.
– Do kościoła było daleko, a my nie mieliśmy konia, żeby jechać – wspomina.
Mimo podeszłego wieku nasza rozmówczyni jest pełna werwy i radości. Zaskakuje też twierdzeniem.
– Nieprawda, że Bogu nie udała się starość. Dla mnie ten czas teraz to radość. Mam czas na modlitwę, czytanie, pośpiewanie sobie. Co śpiewam?Ja jestem wielką patriotą, więc śpiewam „Czerwone maki”, „Przybyli ułani”, albo „Piechota, ta szara piechota” i jeszcze pieśni pielgrzymkowe. Z 10 razy byłam na Jasnej Górze z sieradzką pielgrzymką.
Czy nigdy nie miała kryzysu powołania?
– Sama chciałam być urszulanką i dalej chcę wytrwać – mówiłam sobie. – Nieraz sobie popłakałam, a to się pośmiałam. I modliłam się, a nigdy nie modliłam się i nie modlę z przyzwyczajenia, tylko z potrzeby bycia z Bogiem. Nigdy jednak nie żałowałam, że obrałam taką drogę życiową, nigdy. Za mojej bytności w klasztorze mnie to już ze sto sióstr zmarło w Sieradzu. Ja teraz jestem w naszej prowincji najstarsza. Można powiedzieć, że jestem w przedsionku nieba. ą

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sieradz.naszemiasto.pl Nasze Miasto